- Ten markiz jak właściwie się nazywa? - westchnęła w końcu dziewczyna.

Leżąc tej nocy w łóżku, Willow zalewała łzami poduszkę. Kochała Scotta całym sercem, ale nie mogła wyjść za niego za mąż. Wciąż miała przed oczyma wyraz jego twarzy, gdy mu o tym powiedziała. - Ale dlaczego? - zawołał. Z początku nie potrafiła mu odpowiedzieć, ale po chwili zebrała się na odwagę. - Po prostu nie mogę. Z przyczyn osobistych. - Chodzi o mnie? Nie kochasz mnie? Myliłem się... Amy mówiła nieprawdę... Wcale nie powiedziałaś mamie, że się we mnie zakochujesz? R S - Powiedziałam. - W jej głosie słychać było smutek. - Powiedziałam mamie, że się w tobie zakochuję - powtórzyła. - To dlaczego nie chcesz wyjść za mnie za mąż? Wciąż uważasz, że jestem zarozumiałym szowinistą i... - Nie! Jesteś wspaniały! - Ale nie chcesz wyjść za mnie za mąż? Ze smutkiem pokręciła głową. - Nie mogę. http://www.toyota-hybrydy.net.pl/media/ siedziała przy kuchennym stole i popijając gorącą czekoladę, rozwiązywała krzyżówkę z „New York Timesa", Właśnie udało się jej skończyć, gdy usłyszała, jak ktoś przekręca klucz w zamku. Drzwi kuchenne otworzyły się i stanął w nich Scott Galbraith. Na jej widok uśmiechnął się przyjaźnie. - Cześć, Willow. Zaczerwieniła się. - Przykro mi bardzo, że szwagierka zmusiła pana do zwracania się do mnie po imieniu. To naprawdę nie jest konieczne... - Ależ Camryn obraziłaby się na mnie śmiertelnie, gdybym R S odważył się powrócić do oficjalnej formy. - Wskazał na kubek,

myszka. Uśmiechnęła się ironicznie. Na podjeździe stał wspaniały niebieski, sportowy kabriolet. To z pewnością samochód Camryn Moffat, pomyślała Willow. Najwyraźniej ceniła ten sam luksusowy styl życia co jej szwagier. Willow zdała sobie sprawę, że musiała całkowicie postradać Sprawdź się stało? Willow straciła werwę. - Rozmawiałam z Lizzie - poinformowała go. - Nie wiem dlaczego, ale powiedziała mi, że chciałaby poznać mojego synka. - Lizzie powoli zmienia swój stosunek do pani, prawda? - Sama nie wiem, ale w jej twardym pancerzu na pewno powstała mała wyrwa. - Wie pani, że nie ma potrzeby prosić mnie o pozwolenie, Jamie jest u nas zawsze mile widziany. - Tak, wiem. Jednak nadal nie chcę, żeby przyjeżdżał do R S Summerhill, ale jeżeli nie ma pan nic przeciwko, chętnie zabiorę