to opowiedziałem już inspektor Shipley o swoim

skrzywił się pogardliwie. - Czy tego chcesz, czy nie, Danny jest moim bratankiem i dlatego bardzo mnie obchodzi. - Więc czemu nie zgłosiłeś się po niego zaraz po śmierci brata? Czemu zainteresowałeś się Dannym dopiero teraz? A może dopiero teraz interesy sprowadziły cię do Londynu i przy okazji postanowiłeś zobaczyć swego bratanka? - Nie miałem pojęcia, że on jest na świecie - mruknął Nik. - Dopiero niedawno się dowiedziałem... Z początku mu nie uwierzyła, ale kiedy na niego spojrzała, kiedy zobaczyła jego zacięte usta i wściekłe spojrzenie, pomyślała, że to może być prawda. Miała go zapytać, jak to możliwe, tyle że właśnie podeszła do nich Elaine z butelką wody mineralnej i dwoma szklankami. - Może byście się czegoś napili - powiedziała. - Dziękuję - powiedział Nik. - Ja już wychodzę. - Ale... - zaczęła Carrie, lecz i tym razem nie dał jej dojść do głosu. http://www.studium-medyczne.info.pl/media/ - Taaa, jasne - mruknął Jack. Podeszła i cmoknęła go w policzek. - Gilly kazała nam czekać - poskarżył się Edward. - W każdym razie na żadne prawdziwe jedzenie nie macie co liczyć. - Co to znaczy? - zdziwił się Edward. Jack zmarszczył nos. - Rany! - Znów pociągnął nosem. - Pizza? - Chyba żartujesz! Myślałem, że może zrobisz tę mu... mus... - Musakę - podpowiedziała mu Lizzie. - Po co miałabym ją robić, skoro wiem, że jej nie lubicie? - Pizza - powtórzył Jack. - Paskudztwo!

- Tak. - On ma jakieś nazwisko? Novak się uśmiechnął. - Robin Allbeury. Dzwoniłem do niego przed pan przyjściem. Teraz jest w Brukseli, ale polecił mi powie dzieć pani wszystko, co wiem. Sam gotów jest po powrocie odpowiedzieć na każde pytanie. Sprawdź wymyślić. Teściowa naprawdę sprawiała wrażenie mocno wystraszonej... zresztą on także nie przypominał sobie, żeby podczas trwania ich małżeństwa Joanne gdzieś poszła i nie zostawiła żadnej wiadomości. - Rozejrzę się po domu, może zostawiła karteczkę w jakimś nietypowym miejscu. - Dobrze, Tony. Dziękuję. Wstał z wysiłkiem, obszedł chwiejnym krokiem pokój, potem poczłapał do holu i do kuchni, zapalając po drodze wszystkie lampy. - Nic nie ma - zameldował teściowej. - Dzwoń na policję.