wiele mniej życzliwi niż ci w Berlinie i Nowym Jorku. W końcu

Odkąd usłyszał legendę o wiszących ogrodach, równie wspaniałych jak te w starożytnym Babilonie, postanowił odkopać i w miarę możliwości zrekonstruować pałac królewski wraz ze wspomnianymi ogrodami. To był ambitny, długoterminowy plan, ale Edward był pewien powodzenia i zdecydowany doprowadzić go do końca. Przygotowania już ściągały na miejsce wykopalisk zarówno turystów, jak i ekspertów w archeologii. Zazwyczaj kiedy Edward odwiedzał Zuran, mieszkał w pałacu albo w prywatnym apartamencie jednego z dwóch hoteli, w których miał udziały. Ale kiedy tylko mógł, uciekał na pustynię, gdzie zamieszkiwał tradycyjny namiot Beduinów, przodków swojej matki. Beduini nadal wędrowali od wiecznymi pustynnymi szlakami, chociaż ich liczba wciąż malała. Niektórzy członkowie rozległej rodziny władcy byli z nimi blisko spokrewnieni, jak choćby on sam poprzez matkę. Już sama myśl o pustyni sprawiła, że zatęsknił za rączym koniem arabskim, na którym od świtania przemierzał bezkresne piaski. W marzeniach widział przy swoim boku kobietę o zielonych, rozświetlonych zachwytem, zwróconych ku niemu oczach... Edward zesztywniał. To nie mogła być ta kobieta. Nie ta, którą spotkał poprzedniej nocy. Bella. Przeczytał jej imię w paszporcie, kiedy rano wsuwał tam pieniądze. Usłyszał ją już w progu apartamentu. - Są pewne problemy, ale się nie martw. Zrobię, co w mojej mocy, żeby dostać pieniądze, tak jak ci obiecałam. Nieważne, jak długo będę musiała tu zostać. W jej głosie brzmiała determinacja, najwyraźniej usilnie starała się przekonać swojego rozmówcę, że sprawy potoczą się po jej myśli. Siedziała przy kuchennym stole plecami do niego; pieniądze, które zostawił jej rano, tworzyły bezładny stos obok niej. Bella zakończyła rozmowę i westchnęła cicho. Nie chciała martwić dziewczyny, ale nie była wcale pewna, czy wszystko pójdzie dobrze. Nagle odwróciła się i zerwała na nogi. - To ty! Wróciłeś! - Przecież musiałaś wiedzieć, że wrócę – odpowiedział krótko. Jak to? Roztaczał wokół taką aurę pewności siebie, że to, co mówił, wydawało się oczywiste. - Niby dlaczego? - spytała niepewnie. - To chyba oczywiste. Bella nie była w stanie powstrzymać rumieńca, wypełzającego zdradziecko na jej policzki. Czyżby wrócił dla niej? Czy to możliwe? Nie, z pewnością nie. Incydent z ubiegłej nocy nie mógł się powtórzyć. - Tak się składa - kontynuował Edward - że to mój apartament. Jak to? Bella patrzyła na niego skonsternowana. To nie mogła być prawda! A jeżeli jednak? W każdym razie nie wrócił z jej powodu. Nie. dlatego, że chciał powtórki z poprzedniej nocy, pomyślała upokorzona. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. https://kobietaistyl.pl dziewczynka ostatnio stała się mniej spięta? A może po prostu śpieszyła się rano? 191 - Wszystko w porządku? Głos Micka z poddasza zatrzymał Zuzannę w pól kroku. Pochłonięta swymi sprawami, nie zauważyła, że muzyka ucichła. - Tak, dziękuję! - Znalazłaś to, czego szukałaś? Udała, że nie słyszy sarkazmu w pytaniu. -Tak! Odczekała chwilę, chcąc się upewnić, że Mick nie zamierza schodzić. Muzyka rozległa się znowu. - No dobra - szepnęła do siebie i zapaliła światło. Pokój nastolatki. Mnóstwo fotografii, oczywiście rodziny, cala

- Nie, on wcale nie jest jej narzeczonym - pospiesznie zapewniła Shey. - Wyjaśnienie moich relacji z Parker to dłuższa historia, na którą teraz raczej nie mamy czasu - dyplomatycznie powiedział Tanner. - Mogę jedynie zapewnić, że znajomość z Shey w żaden sposób z nimi nie koliduje. Sprawdź - Nie muszę chyba wyjaśniać - oświadczyła obcesowo Zuzanna - że nie przyjechaliśmy razem. - Nachyliła się do Sylwii i ściszonym głosem dodała: - Nie wiem, czy w tej sytuacji powinnyście go wpuszczać. Sylwia cofnęła się od progu. - Proszę, wejdźcie. Oboje. - Groosi! - zawołała Flic. - Powinnaś wezwać policję! - Nonsens! Powiedziałam, wejdź, Matthew. Imogen przez chwilę zawahała się przy schodach, po czym czmychnęła na górę. - Widzisz? - oburzyła się Flic. - Groosi, proszę, wezwij policję! - Niech to szlag! - Chloe spojrzała na niego z wyrzutem i ruszyła za siostrą. Matthew zwrócił się do Sylwii.