– Ale przydałby ci się jakiś koń.

obudzi się i zobaczy, że cię nie ma, to zacznie się martwić. Sebastian wsunął się głębiej pod gałęzie. Deski werandy zaskrzypiały. – Już nie mogę się doczekać, kiedy dziadek przyjedzie – mówiła Madison. – Będzie świetnie. Żadna z moich koleżanek nie wierzy, że mój dziadek jest senatorem. – Twoi przyjaciele w Waszyngtonie chyba w to wierzyli? – Ale tutejsi nie. Madison zeszła na drogę po przeciwnej stronie domu od Sebastiana. – Zajrzyj do mnie jeszcze! – zawołała kobieta z werandy. – Mam nadzieję, że nie zdradzisz nikomu naszej tajemnicy? – Jasne, że nie! – odkrzyknęła dziewczyna. Sebastian nie lubił tajemnic. Czym innym była własna dyskrecja, a czym innym proszenie kogoś innego o ukrywanie czegoś przed najbliższymi, szczególnie gdy chodziło o piętnastolatkę. Gdy dorosły prosił dziecko o milczenie i nie chodziło przy tym o prezenty na Boże Narodzenie lub na urodziny, był to nieomylny znak, że coś jest nie w porządku. Był ciekaw, kim jest kobieta na werandzie, ale w tej chwili przede wszystkim musiał dopilnować, by Madison bezpiecznie http://www.znany-architekt.com.pl lepszego efektu: - Sprawiedliwości stanie się zadość. - On jest pijany! - wrzasnął Marley. - Czuć od niego whisky! - Dopilnujemy, żeby sprawa została wyjaśniona, milordzie. A teraz proszę z nami. Gdy dowódca kazał ludziom się rozejść, Sin dosiadł wierzchowca i ruszył za policjantami eskortującymi wicehrabiego. Na myśl o spotkaniu z Kingsfeldem uśmiechnął się z zadowoleniem. 17 - Vixen? - Emma Grenville uściskała ją mocno

Gdy znajdowała się w połowie drogi do salonu, w progu stanął Sin, a krok za nim Crispin Harding. Obaj dyskretnie obserwowali lady Jane Netherby. Jeszcze przed balem Sinclair uznał, że przypadkowe spotkanie będzie lepsze niż oficjalna prezentacja. Udając lekko pijanego, ruszył w stronę lady Sprawdź ściereczkę. Wziął ścierkę i zdjął patelnię z ognia. - To już się nie nadaje do jedzenia - stwierdziła Amy. Stała tuż obok, czuł jej delikatny cytrynowy zapach przebijający przez woń spalenizny. - To moja wina - kajał się. - Powinienem patrzeć. - Nie przejmuj się, nic się nie stało. - Amy wyjęła następne dwie kromki chleba. - Mamy wszystko, co trzeba -rzekła z uśmiechem. - Pewnie dumałeś o pracy? - spytała. Gdyby naprawdę tak było, pomyślał,