Dla pani Evershot zajmowanie się dziećmi najwyraźniej stanowiło

i doprowadzić dom do ładu. A po namyśle musiała przyznać, że to, co tutaj przeżyła, nie było takie najgorsze. Nigdy w życiu nie bawiła się w śnieżki - ciotka Hattie była przeciwna takim bzdurom - i nigdy żaden mężczyzna nie doprowadził jej do takiego stanu zwykłym pocałunkiem. Malindo... Dreszcz wstrząsnął ciałem Malindy. Ciotka Hattie zawsze wymawiała jej imię z takim naciskiem na ostatnią sylabę, że potem poczucie winy trwało w niej co najmniej tydzień. Nawet zza grobu jej głos miał tę samą moc. - Bardzo żałuję, ale naprawdę nie mogę podjąć się tej pracy - wymamrotała wbrew sobie Malinda. - Nie możesz czy nie chcesz? 58 JEDNA DLA PIĘCIU Malinda jęknęła. Dlaczego ten człowiek nie chce zadowolić się prostą odpowiedzią? Dlaczego nalega? Na szczęście w tej chwili zadzwonił telefon i Malinda nie musiała uzasadniać swej decyzji. http://www.wyposazenie-lazienki.net.pl/media/ - Przepraszam, że mimo woli wzięłam udział w tym buncie. - Właśnie o tym chcę porozmawiać. Jego głos brzmiał teraz tuż za nią. Poczuła na ramieniu rękę, potwierdzającą tę bliskość. Odwróciła się. - Dzieci tęsknią za tobą, Malindo. I chcą, żebyś wróciła do domu. Do domu? Malinda z całych sił starała się nie ulec pokusie. Niełatwo było być opiekunką chłopców. A w dodatku Malinda chciała więcej. Zanim zdążyła coś powiedzieć, Jack położył palec na jej wargach. - Wysłuchaj mnie, proszę. - Objął ją w pasie

do łóżka. - Nie ma mowy. Doktor powiedział: dwa dni w łóżku i tak właśnie będzie. Malinda znów opuściła nogę. - Nie mam czasu na leżenie w łóżku. Kto się zajmie dziećmi? Sprawdź – Nie, nie... Muszę się tylko przyzwyczaić. – Wziął głęboki oddech. – Tyle że ty ciągle zajmujesz się dzieckiem, a ja ci tylko przeszkadzam. – To dlatego, że nie próbujesz się do niej zbliżyć. Gdybyś spędził z Emmą choć parę chwil, od razu poczułbyś się lepiej. Stałbyś się częścią naszego życia. – Tak, wiem. – Przeciągnął dłonią po twarzy. – Miałem ostatnio sporo pracy w kancelarii, a poza tym te wybory... – Zaklął cicho. – Przepraszam, Kate. Wiesz, że nie lubię zmian, a ta była szczególnie duża. Zaśmiała się, słysząc te słowa. Miał rację. Zmiana była ogromna, a on był z natury konserwatywny. Na pewno dojdzie do siebie. Potrzebuje tylko trochę czasu. Podszedł do fotela i przyklęknął przy nich. – Jesteście naprawdę wspaniałe. – Ucałował najpierw Emmę, a potem