jasna. Liczyło się dziecko. Ona zrobi wszystko, co konieczne. Jeśli

na palce. Czuła jego erekcję na swoim wzgórku łonowym. Poddała się natychmiast tej dzikiej, samczej agresji, oplatając go ramionami i zatracając się w pożądaniu. Jedną ręką nerwowo rozpięła swoje dżinsy, chwyciła dłoń Diaza i wepchnęła sobie w majtki, kierując an43 357 palce mężczyzny w stronę wejścia do pochwy Wnętrze jego dłoni pocierało łechtaczkę. Milla poczuła, jak wilgotnieje gwałtownie pod tym dotykiem, jak reagują na dłoń Diaza mokre, ciepłe zakamarki jej ciała. Wziął ją w kuchni. Gwałtownie zerwał z niej spodnie i opuścił własne, a potem odwrócił ją tyłem i oparł na kuchennym stole. Milla chwyciła się krawędzi, broniąc przed gwałtownością mocnych, zdecydowanych pchnięć, a jednocześnie odpowiadając na ruchy mężczyzny, by mieć go całego w środku. Diaz sięgnął dłonią w dół i pieszcząc Millę tam, gdzie lubiła najbardziej, doprowadził ją do szybkiego orgazmu. Potem po prostu złapał mocno jej biodra i pracował szybko, zdecydowanie, aż jego własne spełnienie nadeszło, wstrząsając ciałem mężczyzny. Poczuła, jak wciąż drży, gdy jego http://www.wroclawsegreguje.pl/media/ 270 - Teoretycznie możliwe, ale o ile wiem, on raczej nie jest groźny. Tylko lekko stuknięty. Lepsze to niż „zupełnie stuknięty". Z drugiej strony, amator sztuki przetrwania miał prawo trochę się zdenerwować, dostrzegłszy dwójkę obcych na drodze do swojego przemyślnie ukrytego i zabezpieczonego domu. Trzy godziny później Milla zorientowała się, że „dom" nie jest tu najwłaściwszym określeniem. Diaz skręcił z utwardzonej drogi, wjeżdżając na ścieżkę tak kamienistą i stromą, że Milla szybko zamknęła oczy i chwyciła się mocno fotela, pewna, iż lada moment czeka ich dachowanie. Ścieżka wreszcie się skończyła (Milla musiała

ścigasz. Dam ci znać. Do tego czasu... uważaj na siebie. To były dziwne słowa. Patrzyła na niego w milczeniu, próbując zrozumieć, o co tu chodzi. - Wiesz coś, prawda? - spytała. - O Diazie. - Dowiem się, ile tylko zdołam - odparł wymijająco, po czym odwrócił się i ruszył do swojego samochodu. Milla patrzyła, jak Sprawdź - I żaden z was nie czuł wewnętrznej potrzeby, by pielęgnować więź rodzinną? - spytała sarkastycznie. - Albo chociaż wspomnieć o niej innym? - On nienawidzi mnie, a ja jego. Tyle na temat więzi. - Zatem kiedy go pytałam, dokładnie wiedział, kim jesteś i gdzie cię można znaleźć? - Nie. On nigdy nie wie, gdzie jestem. - Jesteście dziećmi jednej matki? an43 359 - Tak. Ona... już nie żyje. True miał chyba z pięć lat, kiedy matka zostawiła jego ojca i pojechała z moim do Meksyku. Urodziła