– W porządku, kochanie. Pokaż wujkowi, jak bardzo go kochasz. – Pchnął ją delikatnie, by położyła się na materacu. – Pokaż, jaka potrafisz być grzeczna. Zrobiła to, o co prosił. Położyła się, a on zaczął delikatnie gładzić jej ciało przez materiał. Najpierw spokojnie, a potem coraz szybciej. Sam najczęściej się nie rozbierał, starał się tylko jak najlepiej pieścić Juliannę, najpierw rękami, a potem językiem. Dopiero gdy osiągała orgazm, gdy się prężyła i wyginała, mrucząc jak kocica, John przytulał się do niej. Dyszał ciężko i drżał, ogarnięty niezaspokojonym pożądaniem. – Moja kochana, mała Julianna. Co ja bym bez ciebie zrobił – szeptał. Obróciła się do niego i pocałowała go lekko, wciąż z niepokojem myśląc o tym, jak John przyjmie wiadomość o dziecku. – Kocham cię – szepnęła. – Zawsze będę cię kochać. – Pokaż mi, jak bardzo. – Wziął jej dłoń i przesunął do wyprężonego członka. – Pokaż! Nie musiał długo prosić. Pieściła go i masowała, aż w końcu doprowadziła do orgazmu. Julianna nagle drgnęła, słysząc za ścianą czyjś ochrypły śmiech. Przez moment trwała z szeroko otwartymi oczami, a potem zorientowała http://www.washmaster.pl Amanda Newton mierzy Laurę wzrokiem od stóp do głów, a na przypominającej maskę twarzy pojawia się uśmiech, równie sztuczny, jak wszystko w tej kobiecie - poza brylantami w jej pierścionkach i kolczykach. - Chyba coś dla ciebie mam. Zlecenie na soboty i niedziele przez dłuższy okres - oznajmia. - Pod warunkiem, że się sprawdzisz - dodaje po chwili. Laura z trudem się powstrzymuje, żeby nie podskoczyć z radości, ale właścicielka agencji już na nią nie patrzy. Zwraca się do sekretarki: - Pani Greenwood... Zadzwoń do niej i powiedz, że mamy idealną opiekunkę dla jej córki, która może zacząć już w ten weekend. Możesz, prawda? - pyta Laurę, nawet na nią nie patrząc. - Tak, oczywiście - odpowiada dziewczyna i przesuwa się w prawo. Amanda Newton ma teraz wolną drogę do drzwi, korzysta więc z niej. - Sandro, załatw z nią wszystko! - woła już zza drzwi. - Osiemnaście dolarów za godzinę! 2 Sandra Murciano ma skrzywioną twarz. Laura domyśla się, że sekretarka jest zła, ponieważ nie sprawdziły się jej przewidywania. Wbrew temu, co mówiła, dziewczynie opłaciło się jednak czekać. I to jak! Laura jest tak szczęśliwa, że postanawia darować sobie uśmiech satysfakcji. Uśmiecha się przyjaźnie. - Tak się cieszę - mówi. - Ja na twoim miejscu bym się nie cieszyła - rzuca oschle sekretarka, zerkając przy tym na drzwi, jakby się obawiała, że jej pracodawczyni nie jest wystarczająco daleko i to usłyszy. - Nawet sobie pani nie wyobraża, jak bardzo potrzebna mi jest ta praca. Laura chce jej to opowiedzieć, ale po chwili zmienia zdanie, bo czy kobieta, której świat kończy się na własnych paznokciach, może zrozumieć kogoś, kto ma prawdziwą pasję? Sandra Murciano wolno stuka w klawiaturę komputera, ale Laura wcale się nie denerwuję, że spóźni się na balet do madame Rostovej. Już nie musi do niej chodzić. Teraz będzie sobie mogła pozwolić na lekcje prowadzone przez Juliena Rousselina, prawdziwego profesjonalistę. Ale Sandra Murciano nie ma o tym pojęcia; stuka beznamiętnie w klawiaturę, po czym drukuje dwie kopie zlecenia i podsuwa dziewczynie do podpisu. Laura podpisała już dziesiątki takich kopii, więc nawet ich nie czyta. Jedną składa we czworo i chowa do kieszeni, a drugą chce oddać sekretarce, coś jednak ją powstrzymuje. Ponownie bierze kartkę i widzi, że na zleceniu figuruje inna suma niż dotychczas. Kiedy przed chwilą Amanda Newton wspomniała o osiemnastu dolarach, Laura sądziła, że chodzi o pieniądze, jakie dostaje od klientów agencja. Stawka dla opiekunek była zawsze taka sama - dziewięć dolarów za godzinę - i właśnie tyle spodziewała się zarabiać również tym razem. Ale w kleceniu wyraźnie widnieje osiemnaście dolarów.
ust. Mógł je wtedy zabić. Ją i Emmę. I to bez najmniejszych problemów. Były przecież same i bezbronne. Oczywiście wiedział o tym. Kate przycisnęła dłonie do oczu. Dlaczego tego nie zrobił? To przecież było takie proste. Nagle zrozumiała. John Powers nie pracuje w tak chaotyczny sposób. Sprawdź – Posłuchaj, Tom, nie mam czasu na słowne igraszki. Zajmiesz się nim, jeśli znajdę dowód? – A jak niby chcesz go zdobyć? – Mam notatnik Powersa. Jest tam wszystko: daty, nazwiska, pewnie też adresy. – Pewnie? Więc jest zaszyfrowany – Morris bardziej stwierdził, niż spytał. – Jasne, inaczej odwiedziłbym cię w miejscu pracy. – I chcesz złamać szyfr? Z tą swoją przyjaciółką? – Właśnie. Oczy Toma zwęziły się w dwie szparki. – Lepiej daj mi ten notes, Luke. Mam ludzi, którzy specjalizują się w takich sprawach .