powiedział książę. — Sam kiedyś tam sypiałem. Z żadnego

- Chciałabym móc powiedzieć to samo o moim ojcu - wyznała. - Niestety zawsze znałam prawdę. - W jej głosie brzmiał niekłamany smutek. - A jednak chcesz pomóc jego dziewczynie i dziecku? - Oni to nie on. Po prostu czuję, że powinnam. - Westchnęła cicho. - Dlatego chcę sprzedać apartament. Dla Kate i Sama. - Byłaś ze mną szczera, teraz moja kolej – odpowiedział Edward. - Przed twoim przyjazdem tutaj brałem udział w rozpracowywaniu międzynarodowego gangu dopuszczającego się na terenie Żurami różnego rodzaju przestępstw, między innymi podwójnej sprzedaży apartamentów, co pozwalało prać brudne pieniądze. Żeby pozyskać ich zaufanie, występowałem w roli chętnego do współpracy. W dowód wdzięczności zostałem obdarowany tym apartamentem, więc chcąc utrzymać pozory prawdomówności musiałem w nim zamieszkać. Tamtej nocy, kiedy cię tu zastałem, zaproponowano mi spędzenie czasu z jedną z prostytutek, które zamierzali sprowadzić do Zuranu. Odrzuciłem tę ofertę, ale kiedy cię tu zastałem, pomyślałem... - .. .że jestem prostytutką - dokończyła za niego Bella. - W porządku. Nie musisz przepraszać. - Nie sądzę, żebym miał za co - odparł Edward chłodno. - Pomyliłem się co do twojego zawodu, ale wcale nie ukrywałaś, że podoba ci się to, co się działo. Bella nie mogła zaprzeczyć, ale spróbowała się bronić. - To była pomyłka. Ja nie... Z jego miny widziała, że jej słowa odnoszą skutek przeciwny do zamierzonego, a nie chciała mu opowiadać o kłopotach z własną seksualnością. Uśmiechnęła się szeroko. - No to teraz, kiedy już sobie wszystko wyjaśniliśmy, poszukam jakiegoś hotelu. Jestem już spakowana... - Nie. Musimy natychmiast jechać do Mjenat w Ukrytej Dolinie - wyjaśnił. - Zostaniemy tam przez jakiś czas. Zabierał ją do domu. Chciał z nią być. - Ale... - Obawiam się, że nie ma wyjścia. Tu jesteś w dużym niebezpieczeństwie. Bella zamrugała. - W niebezpieczeństwie? - Tak. Szef policji powiadomił mnie, że przywódca gangu postanowił mnie ukarać za swoje niepowodzenia. Wynajął w tym celu płatnych zabójców. Niebezpieczeństwo zagraża wszystkim bliskim mi osobom. Dziś rano dowiedziałem się, że były już na ciebie dwa zamachy. http://www.terazbudujemy.biz.pl nigdy! - Ogień się zbliża! - krzyknęła Zuzanna, widząc, że gnane podmuchem płomienie pełzną już po tapecie. - Zuzanno, chodź do nas! - Matthew nagle przestraszył się o nią. - Tu jest bezpieczniej. - Nie odpowiedziała, ale dym gęstniał i Matthew prawie jej nie widział. - Chodź tu, Zuzanno! - Nie chciał zostawiać dziewczyn. - Przebiegnij, nie patrząc, wyjdź! - Chyba już nie da rady - odezwała się Flic. - Za dużo dymu. Myśli kłębiły mu się w głowie. Z daleka dobiegał jęk syren, na dole szczekał Kahli. - Matthew, Zuzanna nie daje rady! - Flic popychała go do środka. - Musisz ją wyprowadzić! Miała rację. Płomienie pełzły coraz bliżej, widział, że nie ma

- Gdzieś ty się podziewała?! - wykrzyknęła Chloe. - Co się z tobą działo, kochanie? - wtórowała jej zdenerwowana Sylwia. - Czyżby nie było mnie całe wieki? - Flic pocałowała babkę w policzek. - No... powiedzmy, że godziny - powiedziała Chloe. Sprawdź Zdjęła właśnie swój skromny kapelusz i wygładzała kasztanowe fale włosów. Tempera była bardzo smukła i miała dużo wdzięku, lecz było w niej coś, co odróżniało ją od wytwornych dam, którymi otaczała się jej macocha. Jakby dla uwydatnienia tej różnicy, Tempera nie czesała włosów w swobodne fale nad czołem, lecz ściągała je gładko do tyłu i spinała w kok, ale kiedy była bardzo zajęta, drobne kędziory wymykały się na jej twarz, łagodząc nieco surowość fryzury, przywodzącej na myśl madonny z obrazów dawnych włoskich mistrzów. Prawie nie patrząc na swoje odbicie w lustrze Tempera zsunęła z twarzy kilka niesfornych loków. Myślała tylko o lady Rothley i o tym, jak znaleźć dla niej odpowiednią