Uśmiechnęła się, przechylając na bok głowę.

stole paczkę. - Ale kurier właśnie ją przyniósł, więc pomyślałam, że to może być pilne. - Dziękuję. - Scott nie spuszczał wzroku z Willow. - Mówiła pani...? Wyczuwała w jego głosie nutę dezaprobaty. Czyżby zrozumiał z jej wypowiedzi, że ma romans z żonatym mężczyzną? Postanowiła trochę się z nim podroczyć. - Przyznam się, że nie za bardzo pamiętam, więc nie mogło to być zbyt ważne. Zmarszczył brwi. - To pani mundurek, panno Tyler - stwierdził, przyjrzawszy się pakunkowi. Położył go na stole między nimi. - Proponuję, żeby włożyła go pani na dzisiejszą kolację. - Zapomina pan, że zaprosił na dzisiejszy wieczór Camryn i teściów... - A pani do nas oczywiście dołączy. Chyba że ma pani jakieś obiekcje? R S - Ależ skąd, tylko zazwyczaj nie jadam wystawnych kolacji z rodzinami, dla których pracuję. http://www.terapia-cranio-sacralna.info.pl Ŝe ona była jego pracownicą, odgrywał coraz mniejszą rolę i właściwie przestał się liczyć. - Dobranoc, Mark, do jutra. - Dobranoc, Alli. Szybko przemierzył hol, stęskniony desperacko swojej prywatności, jaką zapewniała mu własna sypialnia. Nie mógł zasnąć. Zaczął juŜ liczyć owce, świnie i inne zwierzęta domowe - na nic się to jednak zdało. Grozę sytuacji pogłębiał fakt, Ŝe słyszał odgłosy prysznicu z łazienki Alli i znowu jego mózg zaatakowały wizje, których nie potrafił zwalczyć. W końcu w całym domu zaległa cisza, która oznaczała, Ŝe przynajmniej jedno z nich zasnęło. Niestety nie on. LeŜał w łóŜku z szeroko otwartymi oczami i walczył z poŜądaniem. PoŜądanie, do diabła! PoŜądanie kobiety przez męŜczyznę. Alli była tak

- Panno Tyler. - Starał się nie dać po sobie poznać, że się niecierpliwi. - Czy uważa mnie pani za potwora? Zamrugała ze zdziwienia. - Nie, oczywiście, że nie. - Panno Tyler, jeżeli mamy współpracować, musi pani być ze mną szczera. Spytam ponownie, czy uważa mnie pani za Sprawdź Clemency po raz pierwszy uśmiechnęła się z aprobatą. - Jeżeli nie ma pani innych propozycji, oto co pragnę pani zaoferować... - Chcę otrzymywać pięćset funtów rocznie - przerwała dziewczyna stanowczo. - Z tych pieniędzy rozliczę się z panią Ramsgate, a gdy uzyskam swobodę wyboru pokojów¬ki, opłacę jej pensję, jak i własne wydatki. Wszystkie sprawy wolałabym załatwiać przez pana, a nie bezpośrednio z matką. - Pięćset funtów? To dużo pieniędzy. - Jestem kobietą zamożną - stwierdziła ze spokojem. - Nie mam pewności, czy pani matka wyrazi na to zgodę - odparł Jameson, grając na zwłokę. - Skoro jest pan jednym z jej powierników, ufam, że łatwo ją pan przekona. A może powinnam poszukać sobie kogoś innego do prowadzenia interesów? - Możliwe, że jej to wyperswaduję. - Jameson zrozumiał, że został pokonany. - Jestem tego pewna. - Clemency wyprostowała się z uśmiechem. - Skoro już to uzgodniliśmy, chciałabym, by załatwił pan dla mnie jeszcze kilka spraw. - Naturalnie, panno Hastings. - Pragnę wynagrodzić pani Stoneham jej gościnność. Nie należy do osób zamożnych i z pewnością przyda jej się trochę grosza. Czy może pan dyskretnie posłać jej, powiedz¬my, dziesięć funtów? - Oczywiście, panno Hastings. Pani ojciec przewidział wydatki nadzwyczajne, a tę sytuację można za taką uznać. Czy zechce pani dołączyć podziękowanie dla jej służącej? - Owszem, bardzo proszę. Po drugie, niech pan odnajdzie Sally Wilkins, moją byłą pokojówkę. Jeśli nie pracuje bądź ma nieodpowiednie zajęcie, chciałabym przyjąć ją z po¬wrotem. Tu jest jej adres.