dłoń.

obaj ociekali jeszcze wodą po kąpieli. - Najlepsi przyjaciele. - Oczarowana klimatem fotografii Maggie powiedziała pierwsze, co się jej nasunęło. - Właśnie - przytaknął Ash i sięgnął po kolejne zdjęcie. - A to? Przedstawiało wychudzonego, bezdomnego psa grzebiącego w śmietniku. Na dalszym planie widać było mężczyznę przy samochodzie, składającego się do zwierzaka z dubeltówki. - Zastrzelił tego psa? - zawołała Maggie. Ash nie odpowiedział, zbyt zajęty przeglądaniem swoich prac. - Powiedz, że nie - nalegała Maggie. - Nie zastrzelił - uspokoił ją Ash i podsunął kolejną fotografię. - A tutaj, co widzisz? - Miłość matki - rzuciła Maggie bez zastanowienia. - Tylko tyle? - Kryje się w nim coś jeszcze? Ash odwrócił zdjęcie w swoją stronę. Któregoś poranka w niewielkiej dolince udało mu się zrobić z teleobiektywem http://www.tenfizjoterapeuta.com.pl/media/ stłumionym przez jego marynarkę głosem. - Przecież nadal mieszka z tym potworem! - Babcia się nią opiekuje. Postąpiłaby sensownie, gdyby się do nich przeprowadziła. - Novak cofnął się, żeby spojrzeć jej w oczy. - A po tym, co powiedziałem pewnej niezwykle bystrej policjantce, możemy być pewni, że Tony Patston będzie pod bardzo czujną obserwacją. - A co takiego jej powiedziałeś? - Clare otarła oczy. - Tyle, ile trzeba. - Novak sięgnął do kieszeni po chusteczkę. - Nie wspomniałem ani o tobie, ani o Maureen, ani nawet o szpitalu. Tylko że Joanne była

- Kto to był? - Trolle - ze względu na prawdopodobieństwo skłamałam. W wampiry ona by nie uwierzyła, a trollich klanów jest na pęczki, zresztą ta rasa słynie z nieokiełznanego usposobienia i lekceważenia do śmierci swojego, cudzego, bez litości rozprawiając się z niepotrzebnymi świadkami. Szukać wśród nich morderców Władcy na próżno, a wojnę ogłaszać głupio, na nich to nie zrobi wrażenia i po prostu nie przyjdą. - Czy naprawdę? -Lereena, widocznie, też przypomniała sobie znane przysłowie: “Śmiały tylko na siebie narzeka, a u tchórza zawsze troll winny”. - Właśnie tak - z kamiennym wyrazem twarzy potwierdziłam, udając, że nie zauważam szczerej ironii w głosie mojej rozmówczyni. Oskarżyć mnie o mord ona nie mogła, inaczej po co by mi, Strażniczce, tak jechać do Arlissa zamykać Krąg? Wampirzyca zmieniła temat: - Jak wpadliście na sposób przedostać się przez rzekę, nie skorzystawszy z wiszącego mostu? - Gdybyśmy wiedzieli, gdzie on jest, skorzystalibyśmy z przyjemnością. Sprawdź w niej Dixie. Nie, nie wolno jej tracić nadziei, powtarzała sobie. Jak miałaby żyć bez nadziei? Co stanie się z Laurą, jeśli się podda? Kto zadba, żeby miała dobry, bezpieczny dom i kochającą rodzinę? Zerknęła na Asha. Była pewna, że zmienił zdanie, że przekonał się do Laury, pokochał ją. Czyżby się myliła? 129 Niemożliwe. Kupował przecież zabawki, zajmował się małą, karmił ją, usypiał. Maggie obserwowała zachodzące w nim przemiany i serce jej rosło. Wzięła głęboki oddech i rozluźniła palce. Ash kocha Laurę, powiedziała sobie stanowczo. Zależy mu na tym