– Posłuchaj, Kate, nie wiemy, czy John dotarł do informacji o mnie.

- Może? - Dzieci łatwo godzą się z sytuacją, ale niełatwo zapominają. - Jakoś mu to wynagrodzę - odparł Jack wracając do wulkanu. - Nie wątpię - zgodziła się Malinda - ale czy ta oferta na pewno była ważniejsza? - To nie kwestia ważności, tylko priorytetu. Praca najpierw. - Dlaczego? Jack wsypał łyżkę proszku w wąski otwór wulkanu. - Odpowiedź jest chyba oczywista. - Może dla ciebie. Jack westchnął głęboko i odłożył łyżkę na stół. - Słuchaj, Malindo. Mały Jack był zawiedziony, 100 JEDNA DLA PIĘCIU bo mu nie pomogłem i bardzo mi z tego powodu przykro. Ale ja muszę przede wszystkim pracować. Muszę opracowywać oferty, żeby zdobyć kontrakty, bo to nam daje chleb. http://www.techmed.net.pl/media/ i wrażliwe. Uniosła głowę, napotkała jego spojrzenie... i zobaczyła diabła w jego oczach i w jego uśmiechu. Wiedziała, że to niebezpieczny człowiek. Nie miała przy nim żadnych szans. Z pełną świadomością pozwoliła swoim wargom poznawać nowe kształty i smaki. Usta, które oczom wydawały się wąskie i zacięte, rozchyliły się, zadziwiająco miękkie i pełne. Do tej pory Malinda nawet nie przypuszczała, że kiedykolwiek mogłaby oddać się takim zmysłowym przyjemnościom. Ciotka Hattie dobrze ją wyszkoliła. Nieliczni mężczyźni w jej życiu byli męskimi wersjami jej samej - bezpieczni, niewymagający. Randki składały

mocno obiema rękami, zanurzyła w pryzmie śniegu i napełniła po brzegi. Odwróciła się do Jacka. Oczy płonęły jej z wściekłości. - Ja tylko żartowałem, Malindo. Naprawdę. - Jack śmiejąc się podniósł ręce do góry i zrobił krok do tyłu. Potknął się o ukryty pod śniegiem krawężnik Sprawdź prawnika. Nie łamałaby prawa, zakradając się do naszego domu. Miał rację. Wiedziała, że tak jest. Dlaczego jednak wciąż czuła niepokój? – Więc gdzie jest zdjęcie? Zaśmiał się i machnął ręką. – Sprzątaczka stłukła szybkę, więc je wyrzuciła... Gdzieś się zawieruszyło... – Ale ja widziałam je dziś rano! – Mogłaś się pomylić. Już otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale Richard położył na nich palec. – Niedługo cała sprawa pewnie się wyjaśni – dodał pewnym głosem. – A jeśli nie? – Zrobimy sobie inne – odparł z rozbawieniem. – Albo spróbujemy znaleźć negatyw.