– Nie wiem.

Zdziwił się, słysząc swój opanowany głos. - Wystarczy mój jeden telefon i wsadzą cię do izolatki. Przypomnij sobie, że to właśnie ja wiem, jak bardzo boisz się samotności. - To znaczy, że nie chcesz pogadać o swojej córce? To bardzo ładna dziewczyna, Quincy. Miło, że dałeś jej moje ulubione imię. - Kolejne tygodnie samotności. Nie będziesz miał przed kim się przechwalać, nie będziesz miał kogo zgwałcić, kiedy zrozumiesz, że już nigdy nie dotkniesz kobiety. - Oddaj mi przysługę, glino. Następnym razem posłuchaj mojej taśmy i wyobraź sobie twarz swojej córki. Właśnie, pozdrów też drugą córkę, bo któregoś dnia wyjdę z tego pudła. Jestem bardzo szczęśliwy wiedząc, że została ci jeszcze jedna córka. - Pytam ostatni raz - zdecydowanie spytał Quincy. - Jak zdobyłeś zastrzeżony numer? - Zastrzeżony? Już nie - wycedził Sanchez. Gdy tylko Quincy odłożył słuchawkę, dzwonek znów się odezwał. Chwycił ją natychmiast. - Czego? - spytał opryskliwie. Przez chwilę panowała cisza, potem odezwała się niepewnie jego była żona. http://www.ta-medycyna.net.pl – Wymyślę coś, Sandy. Jest moim synem. Daj mi czas, a ja już coś wymyślę. Mama w końcu skinęła głową. Becky ścisnęła mocniej Wielkiego Misia i odeszła od drzwi. Serce tłukło jej się w piersi. Znowu czuła, że coś ją przygniata, i jak zawsze wtedy z trudem łapała oddech. Chciała pobiec do salonu. Chciała objąć tatę i błagać go, żeby zostawił Danny’ego w spokoju. Ale tak jak tamtego dnia w szkole, za bardzo się bała. Słowa by ją zawiodły. Wróciła do swojego pokoju. Zaczęła znosić do szafy koce i ubrania. Wielki Miś będzie potrzebował schronienia. Pani Żuk i Kucyk Polly, nowy kotek. Becky miała dużo do zrobienia. Jeżeli rodzice namówią Danny’ego, stanie się coś złego. Coś bardzo złego. Potwór nadal tam jest i jeśli Danny nie będzie mądry, jeśli Becky nie będzie mądra, zabije ich wszystkich. Tak jak obiecał. Rainie rozpoczęła przygotowania zaraz po rozmowie z Quincym. Najpierw skosiła

tłoczyli się w stronę wyjścia. Wtedy jeszcze myślałem, że nie stało się nic poważnego. Jakiś uczeń bawił się korkowcem na korytarzu i dym włączył alarm. Albo ktoś zrobił głupi dowcip i odpalił petardę. Takie rzeczy się zdarzają. – Po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że doszło do tragedii – ciągnął dalej – kiedy zobaczyłem panią McLain, nauczycielkę szóstej klasy. Była blada jak ściana, ręce jej się trzęsły. Usiłowałem ją uspokoić, powiedziałem, że to tylko ćwiczenia. Wtedy tak dziwnie Sprawdź jakaś luka, Rainie. Nie wiemy, co naprawdę wydarzyło się w szkole i to jest dowód. – Chryste Panie, Shep. Nie na wszystkich łuskach można znaleźć odciski. Wiesz o tym. Mówię po raz ostatni, wracaj do domu. – Jedna łuska wytarta do czysta, Rainie! Mówię ci, ktoś jeszcze tam był. To jest dowód. Danny może być w to zamieszany. Dobra. Z tym się zgadzam. Przyniósł broń, może myślał, że pomaga przyjacielowi. Ale ktoś inny pociągnął za spust. Musisz iść tym tropem, Rainie. Musisz mi uwierzyć. – Nic z tych rzeczy. – Co to znaczy? Rainie spojrzała szeryfowi prosto w oczy. – Shep, najpierw przekazujesz mi dowództwo – powiedziała surowym głosem. – Nie dotarłeś jeszcze do szkoły, a już wiesz, że twój syn jest zaplątany w sprawę. Potem ta konfrontacja z Dannym. Zmuszasz mnie, żebym strzeliła. Udaje ci się zostawić na broni