- Cordina jest otoczona morzem. Nasza flota nie jest tak liczna jak brytyjska, ale w tej części świata uchodzi za potęgę.

Bez słowa odwrócił się ponownie ku oknu. - Eva jest osobą bez czci i wiary, a ja także czasem popełniałem występki. Ale z tym już koniec. Nie będę wracał do tamtych czasów! A ty powinnaś przyjąć moje przeprosiny, jeśli chcesz, żebyśmy pozostali razem. Becky spojrzała na niego zdumiona, a potem pokręciła głową i wyszła, zatrzaskując za sobą drzwi. Becky nie podsłuchała na tyle dużo, żeby mogła domyślić się prawdy. A więc musiał sam wyjaśnić jej istotę jego związku z Evą. Nie potrafił się jednak na to zdobyć. Bał się ją utracić. Mimo że był graczem, lękał się teraz ryzyka. Minęło jednak półtora dnia i doszedł do wniosku, że utraci ją właśnie wtedy, gdy nic jej nie powie. Nie był nawet pewien, czy ich zaręczyny wciąż jeszcze trwają, ale obawiał się jej o to zapytać. Becky z pewnością już go więcej o nic nie spyta ani nie będzie robić mu wyrzutów. Milczała i mówiło to samo za siebie. Czuł, że czeka, żeby przyszedł i wszystko jej wyznał. Ale co miał powiedzieć? Jak znaleźć właściwe słowa? Z każdą godziną stawała się coraz dalsza. W ostatnich chwilach przed balem u Lievenów żyli wprawdzie pod jednym dachem, lecz byli sobie obcy. Gdyby wszystko poszło zgodnie z jego planem, za kilka dni mógłby jej zwrócić Talbot Old Hall, ale co potem? Zapewne rozstałaby się z nim, gdy tylko wywiązałby się z obietnicy. Wtedy nie byliby sobie już nic dłużni i każde mogłoby bez wyrzutów sumienia pójść w swoją stronę. Ta myśl przygnębiła go jeszcze bardziej. http://www.stomatologpoznan.net.pl/media/ drobny, co na razie mu się udawało utrzymać. Mama nie była z tego zadowolona, ale jej syn jest już pełnoletni, tak więc wiele zrobić nie może. - I jak było? – zapytał nagle Karol, nawiązując do wczorajszego dnia. Blondyn aż uśmiechnął się z rozmarzeniem, wspominając wieczór w objęciach Adama… Co prawda toaleta nie była zbyt romantycznym miejscem. No i trochę śmierdziało, ale… Książę wiedział jak się zachować, jak sprawić mu przyjemność, choć na początku bolało. - Cudownie – westchnął. – On jest cały cudowny! Wczoraj go śledziłem, tak więc wiem, gdzie mieszka. Karol uniósł zdziwiony brwi, spoglądając kątem oka na przyjaciela. - Śledziłeś? – spytał z powątpieniem. Krystian potaknął ochoczo, nie widząc w tym nic złego. - Jutro do niego pójdę! Powiem mu, jak bardzo go kocham – uśmiechnął się

- Ach, tak? - Owszem. Jest pani naszą dobrodziejką. Wszyscy modlimy się za panią co wieczór przy naszym skromnym stole... siedmioro moich braci i sióstr, nasza nieszczęsna chora matka, no i ja. - Och, jakże mi miło - powiedziała Parthenia nieco łagodniejszym tonem. - Rzecz jasna, nie zniosłabym, gdyby stało się pani coś złego. Moja wyprawa tutaj Sprawdź - Od dziecka wpajano mi, że nie należy nikomu przeszkadzać. - Przyjęła kieliszek, gdyż dzięki temu przynajmniej mogła oswobodzić jedną rękę. - Przepiękna sala - pochwaliła, wskazując lustra, które niezliczoną ilość razy powielały ich odbicie. - Cieszę się, że ci się podoba. Sam mam do niej wielką słabość. Teraz, kiedy była obok, czuł się spokojny i zrelaksowany. Miał wrażenie, że dzięki niej wszystko nabiera właściwych proporcji. - Tak się złożyło, że kolekcję luster zapoczątkował mój imiennik żyjący parę wieków temu. Legenda głosi, że ów książę Edward był okropnie próżny. A że natura poskąpiła mu urody, kupował sobie lustra w nadziei, że któreś okaże się dla niego łaskawe. Roześmiała się, zapominając na moment, co naprawdę robi w tym towarzystwie. Nawet zdawało jej się, że sama jest częścią tego bajkowego świata. - Gdyby nie to, że dokoła nie brak próżnych głupców, sądziłabym, że wymyśliłeś tę historię. - Wiesz, że masz bardzo zmysłowy śmiech? - szepnął. - Kiedy go słyszę, od razu widzę cię z rozpuszczonymi włosami, jak wtedy na plaży. Musi z tym natychmiast skończyć. Jak może z takim zachwytem słuchać mężczyzny, który ma zasłużoną opinię podrywacza? Na dodatek zapomniała się akurat teraz, kiedy powinna bezustannie mieć się na baczności. W końcu rozgrywa najbardziej niebezpieczną partię! - Czy nie powinieneś zająć się gośćmi? - zapytała chłodno. - Już to zrobiłem. - Pieszczotliwie przesunął palcem po kostkach jej dłoni. Ten drobny, ale bardzo intymny gest sprawił, że pożałowała, iż nie może być dla niego miła. - Zabawiałem ich, czekając na ciebie. - Przysunął się bliżej. - Pięknie pachniesz. - Edward, proszę! - Niewiele brakowało, a odepchnęłaby go.