nad tym, co cię tak przeraża.

mówić. Nigdy, słyszysz? - Nie będę. Tylko błagam, nie dzwoń tam, nie zniosę tego! - Muszę. Taki jest plan. Po prostu tak trzeba. - Ale przecież on i tak teraz się wyniesie, z policją czy bez. Będzie musiał. - Może tak, może nie. A w ten sposób zyskamy pewność. - Flic ustąpiła nieco. - Nie będziesz musiała zeznawać w sądzie, Imo. Nie ma żadnych dowodów. Zrobiłaś wszystko to, czego nie powinnaś - wykąpałaś się, wyprałaś koszulę... - A ręcznik? Ten ze śladami krwi? - Tylko Izabela o nim wiedziała. Schowałam go. - Mogłaś się go pozbyć. - Co ty, głupia? Ręcznik trzymam na wszelki wypadek. - To znaczy? 259 - No, jakby Matthew nie wyjechał. Jakby go nie wykopali z Anglii. - Może nie powinnyśmy tego robić... - Imogen znów się wystraszyła. - Może za dużo tego. - Zrobiłyśmy, co musiałyśmy zrobić. Ty swoje już wykonałaś. - Wstała. - Teraz pora na mnie. http://www.stomatologkrakow.biz.pl/media/ Może Shey na wszelki wypadek powinna przestrzec Tannera. Niech zdaje sobie sprawę z zagrożeń. Popatrzyła na pochmurną twarz księcia i szybko zdecydowała, że nie ma co. - Nie mówisz poważnie. Tanner odczekał jeszcze chwilę i odłożył słuchawkę. - No i co? - zapytała Shey. - Czy ona się z kimś spotyka? Shey doskonale wiedziała, że Parker nikogo nie ma, ale nie zamierzała tego zdradzać. - Naprawdę nigdy nie przyszło ci do głowy, że taka atrakcyjna dziewczyna może mieć wielbicieli? -Nie.

daleka. - Parka - orzekł. Włożyła kurtkę i obróciła się do niego twarzą. - Jestem bardzo dumna z moich dziewczyn, wiesz? - Trudno cię o to winić. - To teraz twoje pasierbice. Sprawdź był w fatalnym stanie! - Rzeczywiście wyglądał na zszokowanego, jednak szybko doszedł do siebie. - Uśmiechnął się. - I nie zauważyliśmy, żeby coś złego działo się z jego głową. Uroczy staruszek i ma wszystkie klepki w porządku. - Mówił coś? O tym, co mu się przydarzyło? - Że utknął w starym schronie? - Pielęgniarz się skrzywił. - Takie śmiertelne pułapki dawno należałoby zburzyć. - Dotknął jej ramienia. - Naprawdę nic mu nie jest, ale skoro pani tak się martwi, to czemu pani nie odwiedzi go w domu? Po prostu dla własnego spokoju... Idąc do windy, Flic cała się trzęsła. Jeszcze kiedy wrzucała monety do automatu z napojami, ręce jej drżały. „Czemu pani nie odwiedzi go w domu?". No właśnie, czemu nie?