Obejmował ja jednym ramieniem, przyciskajac mocno do

nikt nie ośmielił się puścić pary z ust. Ale pora się z tego rozliczyć, sędzio. Gdzie jest to dziecko? - Nie wiem. - Akurat - mruknął Nevada, czując, jak napinają się wszystkie mięśnie jego ciała. - Znalazłam ją - wydusiła Shelby. Wyskoczyła z szafy i stanęła w oświetlonym gabinecie Etty. Trzy kroki wystarczyły, by ponownie znaleźć się w azylu ojca. - Co ty tutaj robisz, u diabła? - zagrzmiał sędzia. - Dochodzę prawdy. Sędziemu natychmiast zrzedła mina. - Co ty tutaj robisz, u diabła? - powtórzył Nevada. - Zbieram informacje. - Zamachała teczką Marii Ramirez, jakby to był miecz, i cisnęła ją na biurko obok ojcowskiej whisky, a potem spojrzała Nevadzie prosto w oczy. - Elizabeth wychowuje Maria Ramirez. Sędzia się zgarbił. - Maria jest spokrewniona z Lydią. - Pamiętam Marię - odparł Nevada. - Daj temu spokój, Shelby - zaklinał ją sędzia. - Nie mogę. - Podniosła słuchawkę i podsunęła ją ojcu pod nos. - Chcesz zaszczycić ją rozmową czy ja mam to zrobić? - Popełniasz błąd. - Nie sądzę. Pełna determinacji wykręciła znajomy numer do domu Lydii. http://www.spwysoka.pl/media/ Paterno spojrzał na tablice, na której wisiały zdjecia zakrwawionego, zmia¿d¿onego mercedesa Pam. - Wiec po co ten wypadek? Po co ktos miałby zabic Marle Cahill? - Tego jeszcze nie wiem - przyznała Janet. Paterno popatrzył na zdjecie w prawie jazdy Kylie Paris. Tak, te kobiety były do siebie na tyle podobne, ¿e mo¿na je było ze soba pomylic, a jednak ciagle pozostawało zbyt wiele watpliwosci. Podał dokument Janet. - Tak, lepiej sprawdzmy, czy nasza teoria jest choc w czesci prawdziwa. - Mimo wszystko był zadowolony, ¿e wreszcie pojawiło cos, czego mogli sie uchwycic, nawet jesli było to tak niepewne. - Chyba powinnismy uciac sobie mała

rozum? Kobieta z cie¿kim westchnieniem cofneła dłon. - Przykro mi. Ciagle nie reaguje. - Jest w szpitalu od szesciu tygodni - odezwał sie meski głos. Ostry. Stanowczy. - Od szesciu tygodni, na miłosc boska, i nie ma sladu poprawy! - Ale¿ oczywiscie, nastapiła poprawa. Oddycha teraz Sprawdź W nagłym przebłysku Marla przypomniała sobie swiatła reflektorów innego samochodu, jadacego z przeciwka. Oslepiły ja. Teraz ta straszna chwila wróciła. Marla jeszcze raz prze¿yła tamto uderzenie, czuła strach, zobaczyła przednia szybe rozsypujaca sie w milion kawałków, miała w uszach przerazliwy, pełen bólu krzyk kobiety i zgrzyt gniecionego metalu. - Ten wypadek... - wyszeptała wstrzasnieta. Przera¿ona. Ponownie prze¿yła tamta straszna chwile. Odruchowo nacisneła stopa nie istniejacy pedał hamulca. Wszystko staneło jej przed oczami: cie¿arówka jadaca szybko w dół, coraz szybciej, a¿ stało sie jasne, ¿e kierowca ju¿ nad nia nie panuje. Marla krzykneła. Cie¿arówka skreciła gwałtownie, jej