środkami, a także nosem lepszym od psa myśliwskiego. True przez dziesięć lat spokojnie radził sobie z neutralizowaniem wysiłków Milli, ale z Diazem sprawa miała się zgoła inaczej. Ludzie szczerze bali się tego człowieka. True nie był an43 242 pewien, co stałoby się, jeśli mieliby wybierać, kogo boją się bardziej - Diaza czy Gallaghera. Kluczem do sukcesu mogły być fałszywe tropy Trzeba zająć Diaza ściganiem duchów, sprawdzaniem nic niewartych plotek, podczas gdy True odnajdzie i wyeliminuje Pavona, co powinien zresztą zrobić lata temu. Pavon był jedynym człowiekiem - oprócz samego Gallaghera - który był wtajemniczony we wszystko. True już wiedział, że to błąd, na który nigdy nie powinien był sobie pozwolić. Ludzie często nie doceniali Pavona, Gallagher kiedyś także dał się nabrać. Pavon był wprawdzie tylko brutalnym zakapiorem, ale miał niesamowity instynkt samozachowawczy i umiał dawać sobie radę w najróżniejszych sytuacjach. To właśnie czyniło go wartościowym. Pavon potrafił zająć się http://www.spwitow.pl przez dwadzieścia lat i w ogóle jej nie znałem. Myślę, że chodziło o pieniądze. Prawie zbankrutowaliśmy, spłacając kredyty studenckie, pożyczki, karty kredytowe i co tam jeszcze. Susanna nie panuje zbytnio nad forsą. Zresztą ja też nie, co tu dużo gadać. Dlatego pojechaliśmy do Meksyku, żeby oderwać się na rok od wierzycieli. Właśnie wtedy nasza sytuacja finansowa nagle się poprawiła. Teraz wiem dlaczego. Susanna handlowała dziećmi. Do diabła, znała się na tym jak nikt: płeć, wiek, stan zdrowia... Przecież sama odbierała porody A biedne meksykańskie kobiety jechały lub szły potężny kawał drogi do szpitala, żeby prawdziwa pani doktor mogła im pomóc an43 342
273 - Pracujesz w służbach? Zatrzymał się i spojrzał na nią z lekką, ale wyraźną irytacją. - Nie. Po prostu coś kiedyś dla nich zrobiłem jako wolny strzelec. To wszystko. Pracowałem już dla prywatnych osób, dla korporacji, dla rządów. Można powiedzieć, że jestem kimś w rodzaju Sprawdź prawej, łóżko było rozgrzebane, poduszka zgnieciona. Do kuchni, w której było też miejsce do jedzenia, przylegała mała wnęka. Z trudem mieściły się tam pralka z suszarką. Na wprost znajdował się duży pokój dzienny z miękkimi, przytulnymi meblami i dwudziestopięciocalowym telewizorem. Wejście do domu osłaniał spory oszklony ganek-weranda, stał tam komplet białych wiklinowych mebli. Na krzesłach leżały kolorowe poduszki w wesołe kwiatki. Stojąc na werandzie, Milla widziała ocean, intensywnie niebieski w jasnym świetle dnia. Poranne powietrze było chłodne. Po kilku minutach uciekła z powrotem do kuchni, by napić się jeszcze ciepłej kawy. Czuła pustkę. Przez ponad dziesięć lat miała w życiu cel. Miała się na czym skupić. Bólu też nie brakowało, a jakże. Ale ten ból