szpitalu, od okna biła jasność.

Wszystko, czego mu trzeba. I trochę więcej. Zaparkował i wszedł do małej recepcji. Na ekspresie dogorywały resztki kawy w szklanym dzbanku. Dzieciak, na oko najwyżej czternastoletni, siedział za ladą i bawił się pilotem do telewizora zawieszonego nad stojakiem z ulotkami. – Mamo! – zawołał w stronę otwartych drzwi, po czym ponownie skupił się na telewizji. Naciskał przyciski pilota w tempie charakterystycznym dla pokolenia, dorastającego z grami wideo i SMS-ami. Jednak w telewizorze nie zmieniło się nic – ani kanał, ani głośność. O frustracji chłopaka świadczył rumieniec i zaciśnięte zęby. Bentz dochodził do lady, gdy w drzwiach stanęła kobieta. Miała rude włosy upięte na czubku głowy i rzęsy tak obficie pomalowane tuszem, że zdawały się jej ciążyć. Wyglądała na trzydzieści parę lat. Otaczał ją zapach dymu papierosowego. Była szczupła i zwinna, nosiła szorty i bluzkę wiązaną pod pachą. Identyfikator na piersi głosił, że jest to Rebecca Allison – menedżer. – Czym mogę służyć? – zapytała, a jej błyszczące usta wygięły się w zachęcającym uśmiechu. – Szukam pokoju. Jednoosobowego. Bez luksusów. – Mamy apartamenty ze wspaniałym widokiem na basen. – Błyskawicznie weszła w rolę sprzedawcy. – W każdym są drzwi na taras wychodzący na basen i ogródek. – Najtańsze? Nie przestała się uśmiechać. http://www.slubne-autka.com.pl/media/ jedwabiu. – Ładna. – Proszę cię, RJ – szepnęła. – Tylko ładna? – Skoro tak uważasz... Roześmiała się, odrzuciła głowę do tyłu. – Owszem, tak uważam. Moim zdaniem jest seksowna. I boska. – Znacząco uniosła brew i poszła tyłem do sypialni, a on, jak ryba za przynętą, poszedł za nią. Teraz zaciskał palce na lasce. Nie idź tam, ostrzegał siebie. Zauważył, że kobieta jest boso. Jennifer zawsze chodziła boso po plaży. Świetnie, teraz już każda ciemnowłosa kobieta na bosaka jest Jennifer. Nie! Poprawił się. Nie myśl, że to sobowtór. A jednak zafascynowany szedł w tamtą stronę, ku morzu. Przyglądał się jej, szukał czegoś, co ją zdradzi, ale była zbyt daleko, a mgła za gęsta. Przyspieszył kroku. Jakby to wyczuła, odsunęła się od poręczy i szybkim krokiem ruszyła na koniec molo, gdzie spowiły ją

szybkich obliczeń. Będzie po sześćdziesiątce, gdy jego dziecko skończy studia. I co z tego? Za dziesięć, piętnaście lat możesz przejść na emeryturę i rozkoszować się dorastaniem dzieciaka. Czy to takie złe? Nie. Ale prawda jest taka, że nie dopuszczał nawet myśli o emeryturze. I tak samo nie mieściło mu się w głowie, że zaczyna nowe życie z małym dzieckiem. Spakował się, schował kaburę i pistolet, wyłączył komputer i wsunął go do torby. Nie Sprawdź Azjatka przy barze roześmiała się głośno, zamówiła drinka. Jej towarzysz delikatnie, ale stanowczo masował jej kark. Nie przestawał ani na chwilę. Pewnie już mu staje, ocenił Hayes. Młoda miłość. Znał to uczucie. Trinidad pomacał się po kieszeniach, znalazł papierosy. Wyjął jednego, wsunął do ust, skinął na kelnerkę po rachunek – nie zawracał sobie głowy dyskusją z Hayesem, kto zapłaci. Razem wyszli na ulicę zalaną światłem zachodzącego słońca, które odbijało się w przeszklonej fasadzie wieżowca. Nieco dalej widniała wieża katedry; hiszpańska architektura stanowiła kontrast dla geometrycznych, prostych brył wieżowców w centrum Los Angeles. Trinidad zapalił i głęboko zaciągnął się dymem. Szli zatłoczonym chodnikiem. – Z Bentza był naprawdę dobry gliniarz. Ta sprawa z dzieciakiem yaldezów go rozwaliła. – Pokręcił głową. – W dodatku jego żona pieprzyła się z jego bratem. Kurde. Kto by to wytrzymał? – Skręcili w uliczkę, w której Trinidad zostawił swój wóz. – A ja się wybieram na emeryturę. – Wypuścił kłąb dymu z płuc. – Grzebanie się w starych aktach? Ekshumacja