- Przemokłaś do nitki! - zawołała Jennifer na widok wchodzącej Pii. Pia powiesiła mokry płaszcz w łazience i wróciła do pokoju. - Zachwalałam ci uroki plaży - rzekła Jen, zdumionym wzrokiem obrzucając przyjaciółkę - ale nie w taki deszcz! - Nie byliśmy na plaży. Chłopcy chcieli iść do ogrodu, pochlapać się w kałużach. Jennifer odłożyła albumy ze zdjęciami, robiąc miejsce na łóżku, ale Pia pokręciła głową. - Najpierw muszę się przebrać. Dzięki Paolowi jestem kompletnie przemoczona. - Widzisz! - zaśmiała się Jennifer. - Mówiłam ci, że się R S rozerwiesz. Chłopcom na pewno też bardzo się podobało. Federico w życiu by z nimi nie wyszedł na deszcz. - Na widok szerokiego uśmiechu Pii, zdumiała się jeszcze bardziej. - No nie, nie powiesz mi, że Federico z wami poszedł! Nie uwierzę! Jak go namówiłaś? Nie płakał, że zmarnuje sobie kosztowny garnitur? Chyba stał cały czas http://www.serwismedyczny.com.pl - Lady Althorpe miała drobny wypadek. Jenny wbiegła do pokoju. - Zaraz się nią zajmę, milordzie. - Dobrze. Rzuciwszy ostatnie spojrzenie na Victorię, Sin pospieszył do drzwi. - Chodź ze mną - rzekł po drodze do Romana. Tylko obecność świadka mogła go powstrzymać przed uduszeniem Wally'ego. Winowajca siedział na beli siana i trzymał się za prawą rękę. Na widok kolegów zerwał się na równe nogi. - Myślałem, że wiesz o mojej obecności - zaczął
Pia usiadła wygodniej, rozluźniła się. - W książkach i poradnikach to wszystko wygląda tak prosto - westchnęła. - Tak samo łatwo schudnąć, jeśli wierzyć reklamom - odpowiedziała pielęgniarka. - Do wszystkiego trzeba trochę wprawy. Nie ma się czego bać. Nic mu pani nie zrobi. Sprawdź – Wiem, mamo – mruknął J.T. No tak, jasne. Jej dzieci wiedziały wszystko. Przedwczesna utrata ojca nie podkopała ich pewności siebie. Odziedziczyły optymizm i energię Colina, wraz z jego wiarą w lepsze jutro i entuzjastyczne angażowanie się w różne działania. I, podobnie jak ich ojciec, uwielbiały robić milion rzeczy naraz. Zostawiła chłopców przy robakach i wróciła na werandę. Madison przyniosła płócienne serwetki i talerz z herbatnikami. – Czuję się jak Ania z Zielonego Wzgórza – oświadczyła, marszcząc nos. – Mamo, ja naprawdę nie chcę jechać do tego Wyomingu! Dlaczego nie mogę zostać w domu? To tylko jeden weekend! Rob i Patti mieliby na mnie oko. Mogę też zaprosić jakąś koleżankę na noc!