sobie takie wybrałam.

„Szukać Diaza - powiedział jej starzec próbujący odwieść ją od szaleńczej misji - to jak szukać własnej śmierci". Lepiej trzymać się jak najdalej od niego. Diaz stał za tajemniczymi zniknięciami wielu ludzi. Albo przynajmniej o nich wiedział. Usłyszała, że ten jednooki nazywa się Diaz. A może inaczej: że jednooki pracuje dla Diaza. Nie, jeszcze inaczej: Diaz zabił jednookiego za to, że ten ostatni przez an43 29 pomyłkę porwał amerykańskie dziecko i tym samym narobił za dużo szumu. Milla słyszała dziesiątki takich historii. Ludzie bali się mówić o Diazie, ale ona wciąż cierpliwie pytała i w końcu dostawała jakąś wyszeptaną ze strachem odpowiedź. Ciągle nie wiedziała, kim naprawdę jest ów tajemniczy mężczyzna. Była jednak przekonana, że ma coś wspólnego ze sprawą zniknięcia Justina. - Ktoś wystawia Diaza - odezwał się nagle Brian. - Wiem - odparła. To było jedyne logiczne wyjaśnienie tego niespodziewanego telefonu i to ją martwiło. Nie chciała dać się wplątać w jakąś brudną rozgrywkę. Chciała tylko znaleźć Justina. Na http://www.sepupulebubu.pl samochód... jest! I to tak korzystnie zaparkowany: po tej samej stronie ulicy, tyłem do nadchodzącego Pavona. To musiała być ona. Kobieta z jasnobrązowymi, aż wpadającymi w blond kręconymi włosami. Loki, zapamiętał te loki. Nawet teraz, w nocy, zdawały się żyć własnym życiem, falując dostojnie wokół kształtnej główki kobietyWyglądały na miękkie i delikatne jak u dziecka. Ciekawe, czy tam na dole też ma takie loczki? Zarechotał bezgłośnie: już wkrótce się o tym przekona. Przez dziesięć lat rżnął tylko kurwy. No, niezupełnie, powiedzmy, że żadna kobieta nie dała mu z własnej woli. A wszystko przez tę szmatę, która zrujnowała mu życie. Zapłaci mu za to. Będzie długo błagała o litość. Może zatrzyma ją sobie na dłużej, nawet po zabiciu Diaza.

niewłaściwie. Chciała raczej powiedzieć „jeszcze". W tej chwili pragnęła tylko, by nigdy się nie rozdzielali. Zdrowy rozsądek kiedyś powróci, tego była pewna. Może za kilka minut. Może jutro. Do tego an43 303 Sprawdź patrzył na ludzi, bardzo rzadko włączając się do rozmowy czy do zabawy Wiedział, że matka bardzo się martwi, a później, że sama czuje się niepewnie w obecności syna. Nawet to nie zmieniło ani na jotę jego zachowania. Obserwował ludzi. Patrzył, jak ich twarze i ciała zadają kłam wypowiadanym słowom. Nie był wcale bierny, jak sądziła matka. Kiedy nie patrzyła lub spała, on buszował po domu, po podwórku, po okolicy Najlepiej czuł się w nocy, jak drapieżniki. Od czasu, gdy jako berbeć zdołał sam dosięgnąć klamki, wymykał się nocami na zewnątrz i zwiedzał świat. Wolał zwierzęta od ludzi. One były szczere. Uczciwe. Żadne zwierzę, nawet wąż, nie umiało kłamać. Ich mowa ciała wyrażała prawdziwe myśli i uczucia. Diaz bardzo to szanował. W wieku około dziesięciu lat został odesłany przez umęczoną