- O, raczej coś poważniejszego. Gilly wygadała się,

Pocałował ją delikatnie, a uszczęśliwiona i trochę zdumiona jego słowami Carrie dopiero teraz zdała sobie sprawę, że rzeczywiście nie czuje się najlepiej. - Dobrze, ale tylko na chwilę - zgodziła się potulnie. Usiadła w cieniu starej oliwki rosnącej najbliżej morskiego brzegu. Przyglądała się, jak Nik zabawia Danny'ego, i po prostu była szczęśliwa. Wczorajsza noc i ten poranek dawały jej nadzieję na przyszłość. Nik na pewno będzie dobrym ojcem dla Danny'ego i dla ich wspólnych dzieci, jeśli sprawy pomiędzy nimi w końcu ułożą się tak, jak powinny. Nagle uświadomiła sobie, że już czwarty tydzień przebywa na Korfu, a dotąd jeszcze nie miała okresu. R S Przypomniała sobie, że po raz pierwszy kochała się z Nikiem następnego dnia po przyjeździe i że kochali się bez zabezpieczenia. Jestem w ciąży, pomyślała Carrie. Mimo ciepłego dnia zrobiło jej się zimno. Próbowała samą siebie przekonać, że to nic pewnego, a tylko http://www.rybka-kosmetolog.pl Wampir zadrżał i poddał się. Nie musiałam szukać Smółki. Gdy tylko wyszłam na skraj lasu od razu zobaczyłam tą pogankę, szczęśliwie szczypiącą trawę po tej stronie brzegu. Jak przedostała się na tą stronę było dla mnie zagadką, gdyż kraken nadal szalał w zatrutej wodzie i szybko wynurzył się przed nami, szczerząc kły i mlaskają mackami. - Danawiel! – złożył dłonie w trąbkę Rolar i zaczął głośno krzyczeć, zagłuszając syk rozwścieczonego smoka: - Dewieni ast, karitessa! Odpowiedzi nie było, ale kilka minut później kraken zamknął paszczę, ze świstem wypuścił powietrze nozdrzami dwa strumienie białej pary, podpłynął do nas bokiem i wystawił do nas grzbietowa płetwę jako uchwyt. Rolar bez wahania wskoczył na iskrzącą się łuskę. Ja także, skrycie umierając ze strachu. Kraken ruszył z miejsca, jak wystrzelony z kuszy bełt . Z całej siły złapał za płetwę smoka, a Rolar niezauważalnie się zachwiał machając wyciągniętymi nogami – widocznie to nie jego pierwsza przejażdżka. Do zapory, która przypominała żeremie z bezładnie narzuconych kłód i kamieni, dopłynęliśmy w ciągu sekundy. Kraken zatrzymał się koło niej i gdy ledwo co zdążyliśmy z niego zeskoczyć - zanurkował. Po tej stronie zapory płynęła sobie szeroka rzeczka, złudnie przypominająca jezioro. Dzień zaczynał się mgliście, przeciwległy brzeg tonął w szarawej mgiełce. Gdy tylko podeszliśmy do brzegu nieopodal wynurzyła się rusałka. A raczej – wynurzył się. Odrzucił na plecy długie, jasne z zielonkawym odcieniem włosy, złożył ręce na muskularnej piersi i wyczekująco popatrzył się na nas blado srebrnymi oczami ze źrenicami w kształcie rombów. Wampir opadł na jedno kolano, jakby dawał przysięgę i przemówił pierwszym. Danawiel z powagą go wysłuchał, potem krótko odpowiedział, machnąwszy ręką na bok zapory. Rolar pokołysał głową i zaczął coś objaśniać, przy okazji wskazując na mnie. Prowadzili rozmowę w jednym z dialektów języka elfickiego, pojmowałam tylko niektóre słowa, a zrozumieć ogólny sens po intonacji i wyrażeniu twarzy nie było można. Nareszcie Danawiel zrobił dziwny gest, jak odpędzając przelatującą obok muchę, pomachał długim ogonem i zniknął pod wodą. Rolar cały czas stał, obojętnie patrząc na rozchodzące się na wodzie kręgi. - No i? – z ogromną ciekawością zaczęłam obrzucać go pytaniami, zaglądając mu przy okazji w twarz. - Wszystko w porządku. Pokój. Powiedziałem, że magowie pomogą odtruć rzekę, po czym zapora będzie roz¬walona. A Danawiel obiecał, że rusałki i krakeny nie będą już na nas napadać. Dawna umowa o handlu i zarządzaniu rzeką pozostaje aktualna. Jakby nic się nie stało. - Coś ty taki ponury?

- W porządku, dziękuję - odrzekła, spodziewając się jednak czegoś bardziej egzotycznego. - Z ogromną przykrością dowiedziałem się o śmierci pani Bolsover. - Allbeury nalał herbatę i podał Shipley filiżankę. - O morderstwie pani Bolsover - sprostowała Sprawdź Czuła się jak zdrajczyni. Zdradziła Darmy'ego, samą siebie i zgotowała paskudny los dziecku, które dopiero miało się urodzić. Bez jej zgody cała ta farsa z małżeństwem nie doszłaby do skutku, ale czyż można było się nie zgodzić? Nik na pewno by dotrzymał słowa i bez mrugnięcia okiem zabrałby jej Darmy'ego. Nie miała wyjścia i teraz wszyscy będą z tego powodu cierpieli. Wyrwał ją z zamyślenia pisk zniecierpliwionego dziecka. Tak się zamyśliła, tak pogrążyła się w smutku, że nawet o Dannym zapomniała. A przecież chwile spędzone na zabawie z nim zawsze były dla niej najcenniejsze. - Przepraszam cię, kochanie - powiedziała. - Co