I dawaj jej dużo słońca. Coś jeszcze? - zapytała wkręcając papier w maszynę. - Nie, nic. Przyszedłem tylko, żeby powiedzieć, że wychodzimy z chłopcami pobawić się na śniegu. - Bawcie się dobrze. A chłopcy niech koniecznie włożą kalosze. Wcale nie zrobił tego specjalnie. To chłopcy wybrali miejsce na bałwana. To nie jego wina, że upatrzyli sobie teren tuż pod oknem gabinetu. Także nie jego winą było, że mógł zapuszczać żurawia na pracującą przy biurku Malindę. Przez większość czasu po prostu siedziała wyprostowana, patrzyła w przestrzeń i w zamyśleniu stukała palcem w brodę. Potem nagle jej palce wręcz zaczynały śmigać po klawiaturze. Gdy zabrakło jej pomysłu, robiła przerwę, czytała to, co już napisała, kiwała głową z zadowoleniem i znowu patrzyła przed siebie. Jacka strasznie to irytowało. Sam nie wiedział dlaczego. Nad czym ta kobieta tak się zastanawia. Przecież pisze tylko rubrykę o manierach, a nie http://www.robotyciesielskie.com.pl - O co chodzi, Cecile? - Czy podkochujesz się w Jacku Brannanie? - Tylko dzieci się podkochują. - No, dobrze. A więc - czy zakochałaś się w Jacku Brannanie? Zakochana w Jacku Brannanie? Aż wzdrygnęła się na tę myśl. - Bardzo krótko go znam. - Miłość nie ma poczucia czasu. - Och, daj spokój, Cecile - zirytowała się Malinda. - Całowałaś się z nim? Malinda chwyciła nawilżacz. - Woda się skończyła. Zaraz wracam.
- Zobaczy pani, że przyda się mój numer telefonu - powie dział, przeciągając z południowym akcentem głoski. Jego zachowanie, podobnie jak wszystkich innych napotkanych w miasteczku ludzi - naśmiewanie się z człowieka, którego tak naprawdę nie znali - sprawiło, że z niewyjaśnionych przyczyn gotowa była bronić Blackthorne'a. Sprawdź małżeństwami. Nie musisz się o nic martwić, bo wszystkie są dokładnie sprawdzane. Solidne pary o sporym małżeńskim stażu, które ze względów medycznych nie mogą mieć dzieci. Zwykle dobiegają czterdziestki. Mają różne wykształcenie i dochody, ale nie schodzimy poniżej poziomu, który gwarantuje dziecku dobre utrzymanie i wykształcenie. Wszystkie małżeństwa pochodzą z tego regionu, część z nich mieszka na wsi. Są różnego wyznania. Zdarzają się małżeństwa, które mają już dzieci, własne lub adoptowane. Julianna cały czas milczała, chłonąc każde słowo. – Chcemy, żeby nasze matki miały wybór. Musisz mi powiedzieć, Julianno, na czym ci zależy, a wtedy spróbujemy znaleźć najlepszą rodzinę dla twojego dziecka. Najlepsza rodzina, pomyślała Julianna z żalem, który ją samą zdziwił.