Hope przyglądała mu się w zdumieniu.

by cię nie polubić. - Nic się nie stało, kochanie. Myślę, że chciałaś zobaczyć, czy zachowam się tak jak poprzednie nianie. Czy stchórzę i odejdę, czy też możesz mi zaufać, że zostanę. Lizzie uniosła głowę i Willow zobaczyła, że dziewczynka powoli zasypia uśmiechnięta. - Zostaniesz, Willow - ziewnęła. - Wiem, że zostaniesz. Zostaniesz na zawsze. Oczy Willow zaszkliły się od łez. Wzięła dziewczynkę na ręce i ostrożnie zaniosła do sypialni. Otuliła ją kołdrą, po czym wróciła do łazienki i zamknęła się w środku. Usiadła na podłodze i oparła głowę o zimne kafelki. Miała poczucie, że jej świat się zawalił. R S Z pewnością nie, zostanie w Summerhill na zawsze. Co więcej, po dzisiejszym wieczorze była pewna, że nie zostanie tam ani dnia dłużej. Nie miała wątpliwości, że rozwścieczyła Scotta, tańcząc z Brennenem. Lizzie, Amy i Mikey po raz kolejny zawiodą się na osobie, która miała ich chronić! Gdy Camryn przyszła powiedzieć, że przyjęcie dobiegło http://www.revelare.pl/media/ - Tak. - A czy ty wierzyłaś we mnie, ufałaś mi? Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, lecz Santos był szybszy. - Nie, nigdy nie wierzyłaś. W przeciwnym razie... - przerwał nagle. - No dobrze, dajmy temu spokój. - Jak mam ci udowodnić, że się mylisz? - Podeszła do niego niepewnie. - Chcę cię przekonać. Spokojnie popatrzył jej w oczy. - Nie wiem, czy to możliwe, Glorio. Może jest już za późno. Czuła bolesny ucisk w gardle, nie mogła mówić, ale przecież nie była już szesnastoletnią dziewczynką, tylko dorosłą kobietą. Wiedziała, czego pragnie. - Chciałabym znowu być z tobą, Santos. Bardzo. Czy... czy myślisz, że to możliwe? - To zależy. - Od czego? - Od ciebie. Od tego, co zechcesz przyjąć. - Pochylił się ku niej i pocałował ją krótko w usta. - Moje uczucia się nie zmienią. Do zobaczenia, księżniczko. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY SZÓSTY

- Noce stają się coraz chłodniejsze - zauważył. - Nim się obejrzymy, nadejdzie koniec lata. Z tego, co pamiętam, zimy w tym regionie nie należą do najprzyjemniejszych. Dużo tu śniegu. Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę dzieci w góry. Czy jeździ pani na nartach? Pokręciła przecząco głową. Sprawdź - Nie mów nic. - Od dziesięciu lat nie czuła się tak w obecności mężczyzny, żadnego tak bardzo nie pragnęła. Wtedy niczego nie rozumiała. Była młoda, niedoświadczona, nie wiedziała, czego chce. Teraz wiedziała. - Ty też tego chcesz - szepnęła. - Wiem o tym. - Tak - głos mu stężał, oczy pociemniały. - Tak - powtórzył - chcę, ale... - Ciii... - pokręciła głową. - Żadnych ale. Chodź. Pociągnęła go do domu, do sypialni z ogromnym, miękkim łożem. Bryza znad Missisipi poruszała koronkowymi firankami w otwartych oknach. Plamy światła tańczyły po podłodze i ścianach, kładły się na łóżku. Razem zanurzyli się w pościeli. Opromienione słonecznym blaskiem chwile rozciągały się w czasie, aż sam czas stanął w miejscu. Santos spełniał szeptane namiętnie życzenia Glorii. Odwzajemniała mu się tym samym. Zaspokajali się w sposób niezwykły i doskonały, na przemian czule i szorstko, pospiesznie i leniwie. Dopiero teraz Gloria zrozumiała, ostatecznie i do końca, co to znaczy naprawdę być kobietą. Zlani potem, zdyszani, spleceni w uścisku, odpoczywali potem w milczeniu. Santos nie odsunął się od niej, chociaż nie miała złudzeń co do jego uczuć. Przesuwała palcami po jego piersi, rozkoszując się mocnym, muskularnym ciałem. - Jesteś rozczarowany? - spytała cicho. - Nie. - Uniósł głowę, spojrzał jej w oczy. - A ty? Potrząsnęła głową. - Było cudownie. Uśmiechnął się, mile połechtany i zajął się oglądaniem sufitu ozdobionego kunsztownym plafonem. Gloria poszła za jego wzrokiem. - To szczególne miejsce, prawda? - Mhm. - Objął ją mocniej. - Wiesz już, co z nim zrobisz?