księżyc za oknem.

żeby do środka wpadała orzeźwiająca bryza. Myślał o Yolandzie i samochodzie. Nie ona siedziała dzisiaj za kierownicą. Ani Fernando. A tymczasem Fernando Valdez był kolejną osobą na liście Bentza. Mimo ostrzeżeń Hayesa wystukał jego numer, jednak Valdez nie odbierał. Bentz opadł na siedzenie i zastanawiał się, czy Yolanda mówi prawdę. Wątpił w to. Obserwował, jak rowerzysta przeniknął uliczką, płosząc kota polującego w krzakach. Rufus tymczasem uspokoił się na tyle, że tylko pojękiwał i dreptał w miejscu. Bentz przez telefon zarezerwował sobie nowy samochód do wynajęcia. Zadzwonił także do SoCal Inn, licząc, wbrew wszystkiemu, że O1ivia jakimś cudem dotarła tam i go szuka. Ale to oczywiście byłoby za wiele szczęścia naraz. Zarezerwował sobie pokój, tym razem z widokiem na basen, poprosił Rebeccę, by do niego dzwoniła, jeśli tylko odezwie się jego żona. Oczywiście mało prawdopodobne, by do tego doszło, ale musiał sprawdzić wszystkie możliwości, nawet te najbardziej nieprawdopodobne. Dwadzieścia minut później Hayes i Martinez wyszli z domu. W tej samej chwili rozdzwonił się telefon Bentza. Odebrał w nadziei, że na wyświetlaczu zobaczy numer OHvii. Niestety. Montoya. – Bentz. http://www.rehabilitacja-mlynarska.pl Grubas pocił się, dziewczynka marudziła, a kapitan oznajmił, że na razie nie wystartują. Problemy techniczne. Usuwanie awarii potrwa koło dwudziestu minut, może pół godziny. O1ivia wyjęła książkę z torby. Denerwowała się, chciała być na miejscu. Skoro już podjęła decyzję, czekanie było dla niej torturą. Nie ma sprawy, tłumaczyła sobie. To nie żaden omen czy coś takiego. Uspokój się. Kilka minut to żadna różnica. Już wkrótce będziesz z Bentzem. I choćby z tego powodu warto wytrzymać kilka godzin w samolocie. – Jak się miewa Kristi? – zapytała kobieta podobna do Jennifer. Zostaw moją córkę w spokoju. Bentz z trudem się opanował, by tego nie wykrzyczeć. Zacisnął dłonie na kierownicy. Chewolet zawył, wspinając się po stromej szosie na oceanem. – Wolałbym, żebyś nie wymawiała jej imienia. – Bardzo za nią... – Bzdura! – ryknął, niskim, groźnym głosem. Ostrzegawczo. – Nawet nie próbuj,

pokoju i zadał sobie pytanie, co właściwie chciał tu odnaleźć. Nie znalazł nic. Żadnego powodu, by uwierzyć, że Jennifer żyje. Wściekły na siebie podszedł do drzwi balkonowych i wyjrzał przez szparę na podwórze. Serce zamarło mu w piersi. W żyłach popłynął lód. Jennifer! Sprawdź ciałach obu dziewczyn wypisano godzinę ich urodzin – dwadzieścia jeden lat temu – i godzinę śmierci – dokładnie dwadzieścia jeden lat później. Co do minuty. Jakby przestępca rozkoszował się tym, że pozbawia je życia w chwili, gdy stawały się dorosłe. – Cholera jasna. – Hayesowi zrobiło się zimno mimo upału panującemu w ciasnym, dusznym pomieszczeniu. Urodziły się z różnicą czternastu minut, więc tak samo umarły. Nie miał wątpliwości, że Elaine – młodsza, urodzona minutę po pierwszej – była świadkiem cierpień Lucilłe, uduszonej czterdzieści siedem minut po dwunastej. Zapewne tą samą wstążką, która teraz oplatała jej włosy, przeguby, kostki i usta. Hayes domyślał się, że na wstążce znajdą ślady skóry tam, gdzie wbiła się w miękkie ciało na szyi. I że znajdą jeszcze inne ślady na ich ciałach; dziewczyny oszołomiono, podduszono paskiem, a potem zamordowano wstążką, w którą wpleciono drut. Każda z nich przeżyła dokładnie dwadzieścia jeden lat.