– Wiele warte – odpowiedział schiigumen twardo, jak o rzeczy z dawna przemyślanej. –

Chwilę potem było już po wszystkim. Danny leżał na podłodze, nie zamierzając stawiać oporu, a szeryf O’Grady siedział obok niego. Dyszał ciężko, po policzkach spływały mu łzy. – Do diabła – wydusił w końcu. – Do diabła. Ech, Danny... Próbował przytulić syna, ale ten odepchnął go. Shep spuścił głowę. Jego potężne ramiona nie przestawały się trząść. Teraz Rainie przejęła inicjatywę. Przetoczyła Danny’ego na brzuch dwa i pół metra od miejsca, gdzie leżały trzy trupy, i dokładnie go obszukała. Nie znalazłszy żadnej dodatkowej broni, ściągnęła mu ręce do tyłu i zatrzasnęła kajdanki. – Danielu O’Grady – wyrecytowała, pomagając chłopcu się podnieść – jesteś aresztowany. Masz prawo nie odpowiadać na pytania. Cokolwiek powiesz, może zostać wykorzystane przeciwko tobie. – Nic nie mów – rozkazał ostro szeryf. – Słyszysz mnie, synu? Nic nie mów! – Zamknij się, Shep. Nie możesz zmusić dzieciaka do milczenia i dobrze o tym wiesz. Rozumiesz swoje prawa, Danny? Rozumiesz, że zostałeś aresztowany za to, co zrobiłeś w szkole? – Nie odpowiadaj, Danny! Nie odpowiadaj! – Shep – warknęła Rainie ostrzegawczo. Danny O’Grady nawet nie spojrzał na ojca. W końcu odezwał się: – Tak, proszę pani. – Zrobiłeś to, Danny? – zapytała łagodniej. Usłyszała w swoim głosie zmieszanie, http://www.pucharkamikadze.pl/media/ Oddalić zarzuty? Odesłać Danny’ego do domu? Proszę... – Błagalny głos Sandy załamał się. Nie znała dobrze Rainie. Nazywała ją przyjaciółką, jednak bardziej dlatego, że łączył je Shep niż z racji rzeczywistej rzezi. Ale przecież Rainie przychodziła do nich na kolacje przynajmniej raz na kilka miesięcy. Bawiła się z Dannym i Becky. Wydawało się, że naprawdę ich lubi. Przecież musiała pamiętać te chwile. Nie mogła być zupełnie nieczuła na los Danny’ego. Ale Rainie w policyjnym mundurze wyglądała obco i obojętnie. Sandy w końcu zrozumiała. Dziś nie była dla Lorraine Conner żoną jej szefa, tylko matką masowego mordercy. – Może Shep mógłby pomóc w śledztwie – rzuciła desperacko. – Nie chcemy Shepa – stwierdziła kategorycznie Rainie. – Potrzebujemy Becky. – Jak to? – Nadal sypia w szafie, Sandy?

Odpowiedział nieobecnym głosem. – Tak, proszę pani. Chyba tak. 5 Wtorek, 15 maja, 15.13 Rainie i Shep milczeli. Słowa, które przed chwilą padły, powoli docierały do ich świadomości. Shep nie protestował przeciw oświadczeniu Danny’ego, nie próbował Sprawdź pożegnalne. Wiedzą państwo, że rodzice Sally i Alice zamierzają pokryć koszty pogrzebu dziewczynek z pieniędzy zaoszczędzonych na ich studia? Vander Zanden najwyraźniej nie oczekiwał odpowiedzi. Odwrócił się, żeby poprawić przekrzywiony bukiet. Quincy i Rainie spojrzeli po sobie. Pozwolą mu się wygadać. Wyglądało na to, że miał jeszcze wiele do powiedzenia. – Z samego rana ludzie zaczęli przynosić kwiaty – odezwał się znów po chwili. – Wiem z telewizji, że przysyłano kwiaty do tamtych szkół, więc spodziewałem się czegoś takiego. Ale co innego widzieć to na własne oczy. Listy i kartki z całego kraju. Misie i baloniki od setek nieznajomych. – Nagle w jego głosie zabrzmiała złość. – Miałem telefony od dwóch dyrektorów, którzy przeszli przez to samo i od kilku psychologów, doświadczonych w tego typu przypadkach. Zupełnie jakbyśmy wstąpili do jakiegoś klubu. Nie chcę być jego członkiem! Chcę, żeby zostawili nas w spokoju. Wolałbym, żeby Bakersville było jedynym miejscem, gdzie zdarzyła się taka tragedia. A tu, co? Jesteśmy jedenastą, dwunastą, trzynastą