-Ach, ścierki do naczyń i błagania. To mi się podoba.

– Wszyscy przeżywamy czasem trudne chwile. Myślę jednak, że każde doświadczenie, nawet najbardziej bolesne, czegoś nas uczy. Mam nadzieję, że odnajdzie pani to, czego szuka – dodał cicho i znowu otworzył trzymaną na kolanach tekturową teczkę. – Wspaniale znów cię widzieć, Lily! Dziewczyna uśmiechnęła się do brata, ogarnięta falą ciepłych siostrzanych uczuć. Siedzieli w restauracji ,,Agata i Romeo’’ i kończyli pyszny obiad, złożony z zupy z płaszczki oraz makaronu z brokułami. – Jedzenie było... boskie – sapnęła Lily i rozsiadła się wygodniej. – Kim był ten nadzwyczaj przystojny facet, który wysiadł z tobą z samolotu? – zapytał Sam, dolewając jej wina. – Bardzo troskliwie pomagał ci przy odbiorze bagażu. Odniosłem wrażenie, że coś was łączy. Lily odwróciła wzrok, starając się nie zarumienić. – Nie bądź niemądry! Po prostu siedział obok mnie w samolocie i ciekawie nam się gawędziło, nic więcej. Przypomniała sobie, jak szybko upłynął jej lot. Niemal przez cały czas prowadzili lekką, niezobowiązującą rozmowę, w trakcie której dowiedziała się, że nieznajomy ma troje dzieci. Kiedy zaś http://www.psychoterapiamikolow.pl Łatwo się wzruszają. - Popatrzył na siedzących przy stole synów. - O co chodzi? Zawsze się cieszycie, jak uda się wam wykurzyć jakąś opiekunkę. - Polubiliśmy ją - wymamrotał Mały Jack nie patrząc na ojca. - Tak, dawała nam ciasto do szkoły i czytała nam na dobranoc. I nawet zrobiła Małemu Jackowi żółwiowy tort na zbiórkę. - Dawid potarł nos, wiadomy znak, że łzy są blisko. - Ona chyba też nas lubi. - Oczywiście, że was lubi. Jakżeby nie. - Jack zwichrzył włosy Dawida. - Ale nie jest waszą opiekunką. Zaangażowałem ją, żeby nauczyła was dobrych

ranka, obudziłem się sam w domu. Nie zdobyła się nawet na to, żeby powiedzieć mi „do widzenia". - Oparł nogę kostką o kolano i dodał. - Zostawiła list. Jakie to okrutne, pomyślała Laura. - Doszedłem do wniosku, że pewnie ją do tego pchnąłem. Nie, nie broń mnie. Proszę cię, Lauro. Miałem szczęście w ży Sprawdź znajomy przeszywający ból i plamki latające przed oczami uświadomiły jej, że dłużej już nie wytrzyma. Spostrzegawcza Freya pierwsza zauważyła grymas cierpienia na jej twarzy. – Lily, co się stało? – spytała. – Wyglądasz dziwnie. Chłopcy wgapili się w nią. Uznała, że nie może już dłużej ukrywać swojego stanu. – Muszę... muszę się na chwilkę położyć. Rozbolała mnie głowa i niezbyt dobrze widzę. Na razie nie mogę zawieźć was do domu... W tym momencie zadzwoniła jej komórka. Lily z zamierającym sercem wyjęła ją z torebki. To z pewnością Theo pragnie się dowiedzieć, czy się dobrze bawią. Lecz nim zdążyła się odezwać, Freya niemal wyrwała jej telefon z ręki.