- Po prostu nie chcę, żebyś wdała się w coś, na co nie jesteś gotowa.

południe, jak planowalismy. Przykucnał nisko w krzakach, we mgle snujacej sie tu¿ nad wilgotna ziemia i wyte¿ył słuch. W głosie, który docierał do niego przez radiowe zakłócenia, czuło sie napiecie. - Myslałem, ¿e jedzie porsche. - Jedzie mercedesem - rzucił głos gniewnie. - Masz jakies półtorej minuty. - Zrozumiałem. - Zmru¿ył oczy, wpatrujac sie w droge wijaca sie wsród wzgórz i kanionów charakterystycznych dla pejza¿u tej czesci Kalifornii. Tak, teraz ju¿ na pewno w wilgotnej ciemnosci rozległ sie pomruk dobrze ustawionego silnika. Samochód jechał pod góre. Był coraz bli¿ej. Ona była coraz bli¿ej. Serce waliło mu jak młotem. Przypomniał sobie zapach jej skóry. Wyraz jej oczu. Ohyde jej zdrady. Zasłu¿yła na to, zarozumiała dziwka. ¯ałował tylko, ¿e nigdy sie nie dowie, ¿e własnie on był narzedziem jej smierci. Czuł, jak wzrasta poziom adrenaliny we krwi. Usłyszał jeszcze: - Nie spieprz tego. To twoja jedyna szansa. http://www.psychoterapeuci-katolicy.pl córke. - Z toba. - Daj spokój. Nie pamietasz nawet własnych fobii? Bo¿e, mamo, to jest naprawde ¿ałosne, dziwaczne i... i przera¿ajace... - Cissy, dosc tego! - przerwał jej Alex z gniewem. Jego głos brzmiał rozkazujaco i ostro na tle cichej muzyki saczacej sie z ukrytych głosników. - Nie, nie, ona ma racje. - Marla spojrzała na wystraszona córke. -To jest ¿ałosne, dziwaczne i przera¿ajace i bardzo bym chciała, ¿eby sie ju¿ skonczyło. Ale potrzebuje czasu, wiec prosze, oka¿cie mi jeszcze troche cierpliwosci, dobrze? - Przepraszam, moge wyjsc? - spytała Cissy z oczami pełnymi łez i nie czekajac na odpowiedz, odsuneła swoje krzesło od stołu tak gwałtownie, ¿e jego nó¿ki głosno

towarzystwa ubezpieczeniowe badaja te sprawe. Nie doszło do zderzenia, w ka¿dym razie tak im sie wydaje. Mercedes zjechał z drogi po jednej stronie zbocza, a cie¿arówka po drugiej. Oba przerwały barierki i wjechały w drzewa, ale cie¿arówka eksplodowała, zanim kierowca zda¿ył wysiasc. - Cholera - mruknał Nick. - Biedny facet. Sprawdź 193 Powiesił płaszcz w szafie, wiekszej ni¿ szafa, która Nick miał w domu. - Wierz mi, rozwa¿ałem to, aie dogodnosci zwiazane z lokalizacja w samym sercu miasta, kontakty, jakie nawiazałem tylko w tym budynku, presti¿, zwiazany z centrum finansowym miasta - to wszystko ma du¿e znaczenie. Mam te¿ blisko do domu, moge czesciej widywac sie z dziecmi. Teraz, po wypadku Marli, to du¿y plus. -Zamknał szafe i usiadł za biurkiem, odruchowo właczajac komputer. Wskazał Nickowi jeden ze skórzanych foteli. Kiedy Alex zaczał sprawdzac notowania giełdowe na ekranie komputera, Nick spostrzegł zdjecia rozstawione na szafie na dokumenty. Alex sciskajacy dłon gubernatora, Alex stojacy przed supernowoczesnym