to zwykłe zdawkowe podziękowanie, wygłoszone do kogoś, komu co

bok unikając w ostatniej chwili zderzenia z dwiema dziewczynkami bawiącymi się wśród stojaków w berka. Był to błąd, jeden z wielu, jakie popełnił, wpadł bowiem na jakąś objuczoną górą ubrań kobietę. Na moment oślepiony chmurą satyny i koronek, wyciągnął rękę, by ją podtrzymać... i poczuł miękkie nagie ciało. Zażenowany szybko opuścił ręce i bezradnie patrzył na leżące na podłodze sukienki. Twarz mu płonęła z zakłopotania. Bąkając przeprosiny schylił się, by pozbierać rozrzucone rzeczy, ale robił to ostrożnie, dotykając tylko metalowych haczyków od wieszaków. - Nic się nie stało - powiedziała z uśmiechem 6 JEDNA DLA PIĘCIU kobieta. Powiesiła na stojaku wieszaki i wyciągnęła do niego rękę po sukienki. - Po lekcji zawsze jest tu dom wariatów - dodała z porozumiewawczym uśmiechem. - Czy przyszedł pan po córkę? - Nie. Chciałbym się widzieć z Malindą Compton. http://www.psychologiareligii.pl/media/ – Nie wiem, co robić. Boję się. Spojrzał przez ramię na Kate. Poruszyła się, ale wciąż spała. Usiadł i przycisnął słuchawkę mocniej do policzka. – Powiedz, co się stało? – Ktoś chciał się do mnie włamać. Spałam i wtedy... – wciągnęła ze świstem powietrze – krzyknęłam. A potem, przez okno, widziałam... jak ktoś ucieka. – Zaraz przyjadę. Sprawdź tylko, czy masz zamknięte drzwi i okna, i czekaj. Odłożył słuchawkę i zaczął wstawać. – Richardzie, co się dzieje? – usłyszał zaspany głos Kate. – Ktoś włamał się do kancelarii – odparł. Powiedział to tak przekonująco i naturalnie, że

Prawie go nie słyszałam. Spojrzała na śpiącą córkę i westchnęła ciężko. Tylenol prawie zlikwidował gorączkę i zniwelował ból, więc mogła wreszcie odpocząć. – Boże, znowu muszę ją budzić – jęknęła. – Przecież dopiero co zasnęła. – Nie rób tego. – Julianna stanęła obok. – Możesz Sprawdź na brzuchu. Czy rzeczywiście jest żałosna? Czy nie ma już żadnej przyszłości? Czy... jest od nich gorsza? Nigdy nie przyszło jej do głowy, że ktoś może myśleć o niej w ten sposób. Nie sądziła, że wzbudza litość, od której tylko krok od pogardy. Przedtem nikt nie musiał jej współczuć. Wciągnęła powietrze i opuściła ręce. Nawet jej samej nie przyszło do głowy, że mogłaby być godna pożałowania. Czasami tylko było jej przykro, że nie może mieć ładniejszej sukienki albo innego drobiazgu. Zamknęła oczy i pomyślała o Waszyngtonie oraz tych wszystkich ekskluzywnych restauracjach, gdzie zwykle jadała kolacje. A także o gabinetach odnowy, gdzie robiła sobie maseczki i manicure, o masażach, na które chodziła, oraz o swoim domu, gdzie było wszystko, czego