Wiedział, że jest potrzebny w Bakersville. Sytuacja szybko się zmieniała, a w przypadku

Avalona – dodał Luke. – Pewnie nie jest miło uświadomić sobie, że mąż traktuje cię jako zapchajdziurę po córce, która niestety dorosła. Wszyscy jednocześnie spojrzeli na Rainie. – Co? Tylko z powodu podwójnych chromosomów X mam w jakiś magiczny sposób wiedzieć, co popycha kobiety do zabójstwa? Luke wyglądał na zażenowanego. Ale Sanders kiwnął głową, jakby to rozumiało się samo przez się. Rainie wymownie przewróciła oczami i zaproponowała: – Zbierzmy wszystko, co mamy, do kupy. Po pierwsze, ktoś jeszcze był zamieszany we wtorkową strzelaniną. Zgodnie pokiwali głowami. – Ta osoba ma co najmniej metr sześćdziesiąt piąć wzrostu, zna się na komputerach i na broni. – I to jeszcze jak. – Sanders wydobył z teczki szarą obwolutę. Szarą, pod kolor rewolweru? Chryste, ci chłopcy z policji stanowej mają chyba za dużo wolnego czasu. – Spisałem tutaj aktualne informacje na temat broni. Powinno się wam spodobać... Przynajmniej spece od balistyki są z siebie zadowoleni. Chcą to opisać jako wyjątkowo interesujący przypadek. Więc tak, pani patolog zidentyfikowała jeden pocisk kaliber 22 bez bruzd, za to ze śladami polimeru. Znaleziono też jedną łuskę z trzydziestki ósemki z drobinami polimeru. A w końcu odkryto... trzy maleńkie kawałki plastiku, które razem tworzą http://www.przedszkole-pobiedziska.pl niezawodny znak zamiłowania do życia. Tylko kobieta, zdolna cieszyć się życiem, jest w stanie dać szczęście mężczyźnie. Po tej replice kolacja właściwie się zakończyła w nagły, a nawet burzliwy sposób. Lidia Jewgieniewna odrzuciła lśniący widelec, do końca nieskalany dotknięciem jedzenia, i klasnęła w ręce jak ranny ptak skrzydłami. – Dręczyciel! Oprawca! – zakrzyczała tak głośno, że aż zadrżały stojące na stole kryształy. – Czemu znęcasz się nade mną?! A ona, ona... Lidia Jewgieniewna spojrzała na panią Lisicynę i wypadła precz z pokoju. Doktor nawet nie myślał za nią biec, przeciwnie, wyglądał na w pełni zadowolonego. Wstrząśnięta pożegnalnym spojrzeniem egzaltowanej panny – spojrzeniem, w którym płonęła szalona, wszystko spalająca nienawiść – Polina Andriejewna odwróciła się do Korowina z pytaniem w oczach. – Proszę wybaczyć. – Pan doktor wzruszył ramionami. – Sam zaraz wyjaśnię pani sens tej

zupełny brak rywalek. Czuje się najpierwszą pięknością tego zamkniętego światka i dlatego jest spokojna. Czasem wypróbowuje swoje czary na kimś z przyjezdnych, upewnia się, że jest wciąż nieodparta, i to jej wystarcza. Niczego niebezpiecznego w tych maleńkich psotach nie widzę. Na mnichach Borejko obiecała nie eksperymentować, za złamanie tej obietnicy przewidziane są surowe sankcje. Najwidoczniej ów Jonasz sam jest sobie winien. – Maleńkie psoty? – Pani Lisicyna uśmiechnęła się smutno i opowiedziała doktorowi o Sprawdź problemami. Ale nie mogła. To prawda, że jej dzieci przeżywały koszmar, tylko że podobno przez Danny’ego cierpieli wszyscy mieszkańcy Bakersville. Więc ona, jego matka, powinna za to zapłacić. – A jeśli... jeśli Danny to zrobił? – odważyła się po raz pierwszy zapytać, spoglądając niepewnie na bogatego i wziętego prawnika, w którego rękach spoczywała ich przyszłość. – A jeśli eksperci zbadają Danny’ego i dojdą do wniosku, że jest mordercą? – Właśnie to próbuję wam wytłumaczyć. W tym procesie nie chodzi o to, czy Danny zabił, ale czy zabije znowu. Sąd dla nieletnich wyznaczy psychologa, który zbada chłopca, jego osobowość, przeszłość, skłonności do brutalnych zachowań i przeanalizuje wszystkie te dane, a to zajmie trochę czasu. Kiedy już skończy, spisze raport. W tym przypadku z racji rodzaju zbrodni, o którą Danny jest oskarżony, psycholog zapewne złoży dwa oświadczenia. W jednym, zakładając winę Danny’ego, oszacuje prawdopodobieństwo popełnienia przez niego kolejnego przestępstwa. W drugim, wychodząc z założenia, że chłopiec nie popełnił