Wszyscy rozeszli się dość wcześnie. Może byli zmęczeni, bowiem, jak przyznała lady Helena, dzień był to wyjątkowo upalny. W każdym razie tuż po wyjściu Diany lady Helena zarządziła podanie herbaty i przed dziesiątą towarzystwo udało się na spoczynek.

do późnego chodzenia spać. - Nalała Scottowi gorącej kawy. - Zmęczyła się biedaczka. Scott cieszył się, że Willow nie ma w pobliżu. Bał się ponownego spotkania z nią. Sporo się nad tym zastanawiał i wciąż nie wiedział, jak należało w tej sytuacji postąpić. Czy kochając ją tak bardzo, mógł dalej mieszkać z nią pod jednym dachem? To niemożliwe! Gdyby tylko wiedział, co to za tajemnica, której nie chciała mu wyjawić... - Pani Caird - zwrócił się do gospodyni. - Pójdę na chwilę do gabinetu, a później pojadę do przychodni. Mam pewne zaległości, jeżeli chodzi o papierkową robotę. Czy mogłaby pani przypilnować dzieci, dopóki Willow nie zejdzie na dół? - Oczywiście. R S - Dziękuję, będę pani bardzo wdzięczny. Bądźcie grzeczni - pożegnał się z dziećmi. Przechodząc przez hol, usłyszał nieśmiały głos dobiegający ze schodów: - Doktorze Galbraith... Podniósł głowę i zobaczył schodzącą na dół Willow. Jego http://www.prywatne-leczenie.com.pl najzgrabniejsze nogi na świecie. Wolałby się z tym nie zdradzić, ale ostatniego wieczoru uległ przedziwnym fantazjom erotycznym, w których główną rolę odgrywały właśnie jej nogi, splecione stopami na jego plecach w czasie miłosnego uniesienia. Choć niechętnie się do tego przyznawał, często wracał myślami do tamtej chwili. Fakt, Ŝe ona była jego pracownicą, odgrywał coraz mniejszą rolę i właściwie przestał się liczyć. - Dobranoc, Mark, do jutra. - Dobranoc, Alli. Szybko przemierzył hol, stęskniony desperacko swojej prywatności, jaką zapewniała mu własna sypialnia. Nie mógł zasnąć. Zaczął juŜ liczyć owce, świnie i inne zwierzęta domowe - na nic się to jednak zdało. Grozę sytuacji pogłębiał fakt, Ŝe słyszał odgłosy prysznicu z łazienki Alli i znowu jego mózg zaatakowały wizje, których nie potrafił zwalczyć. W

- O czym chce pan porozmawiać, doktorze Galbraith? - zdobyła się na odwagę, choć nie było jej łatwo zadać to pytanie. W końcu świetnie znała odpowiedź... - Na miłość boską, kobieto, kiedy przestaniesz nazywać mnie doktorem Galbraithem? Jeżeli mam się z tobą ożenić, musisz wreszcie zacząć mówić do mnie po imieniu! Sprawdź Alli jadła kanapki i słuchała jego opowieści z czasów, gdy słuŜył w marynarce i jak bardzo on z bratem polubili piechotę morską. Opowiadał nawet o swojej matce, jaką wspaniałą jest kobietą. Alli zauwaŜyła, Ŝe unikał rozmowy o ojcu i jego zmarłej Ŝonie. Najbardziej jednak zachowała w pamięci, jak kochali się pod rozłoŜystymi gałęziami dębu. A przede wszystkim o tym, jak szybko weszło im w zwyczaj spanie w jednym łóŜku. Cień nieufności pojawiał się w jej sercu, gdy myślała o dystansie, jaki utrzymuje nie tylko wobec niej, ale takŜe Eriki. Jak gdyby nie umiał przyjąć innej postawy. Kilkakrotnie jednak udało jej się go podejrzeć, zobaczyć go bez tej maski, ale szybko znowu ją przywdziewał. Spojrzała na Erikę siedzącą w swoim wózku, wielce zemocjonowaną widokiem Marka. Mark tyle razy mówił swojej bratanicy, Ŝe jest jej wujkiem, ale ona z uporem mówiła do niego tata.