stacyjce.

dziwne. Nie pamietam w ogóle, ¿ebym kiedykolwiek grała w tenisa. - To dobrze. Bede mogła udawac, ¿e zawsze cie ogrywałam. - A to nieprawda? - Kompletna bujda. Przy twoim serwie zupełnie wysiadam. - Joanna popijała wino, przygladajac sie Marli znad kieliszka. Jej ciemne oczy błyszczały. - To wróci, zobaczysz. Wszystko bedzie takie jak dawniej - Moja twarz te¿? - Có¿, przynajmniej włosy. Marla wreszcie sie zasmiała. - A jesli chodzi o twoja twarz... -Uniosła dłon, rozstawiajac palce, i zmru¿yła oczy, jakby była artysta mierzacym proporcje. - Hmm. To mo¿e troche potrwac - za¿artowała. - Wiesz przecie¿, ¿e mój ma¿ jest chirurgiem plastycznym. Ted specjalizuje sie w operacjach twarzy, głównie kosmetycznych, ale nie tylko. Pracowałam dla niego kiedys, pamietasz. - Urwała, marszczac brwi. - No tak, nie pamietasz. Mo¿e i lepiej. To nie był zbyt szczesliwy okres w http://www.protetykawarszawa.info.pl cholery. Pam istniała, była jej przyjaciółka, wiec w tym wielkim domu musi znalezc sie cos, co bedzie sie z nia wiazac. W kacie biurka, pod właczonym monitorem, cicho mruczał komputer. Marla nie wiedziała, czy ma dosc czasu, ¿eby przejrzec pliki. Postanowiła, ¿e zrobi to pózniej, kiedy bedzie pewna, ¿e nikt jej nie nakryje. Ale zaraz potrzasneła głowa. - Nie wpadaj w paranoje - powiedziała do siebie - bo skonczysz w psychiatryku. Dotkneła klawiatury i wygaszacz ekranu zniknał, ukazujac kilkanascie ikon. Ze zdumiewajaca łatwoscia znalazła edytor tekstu i omal nie podskoczyła, dostrzegłszy napis: „Pliki Marli”. A wiec korzystała z tego urzadzenia! Dobrze. Co za

Cissy jest w szkole, matka na spotkaniu zarzadu Cahill House, Alex pojechał do miasta, wiec miałem du¿e szanse zastac cie tu sama. Marla chrzakneła w zakłopotaniu. Miała wra¿enie, ¿e w jego oczach widzi odbicie własnych erotycznych fantazji. Walczył z tymi samymi zakazanymi pragnieniami, co ona. Sprawdź rzeczywistosci czuła sie tak, jakby ja zdjeto z ło¿a tortur. A wygladała pewnie jeszcze gorzej. - Domyslam sie. - Doktor Robertson spojrzał z ukosa na Aleksa, po czym wreczył Marli lusterko, ¿eby mogła zobaczyc rozmiar zniszczen. Tak, okreslenie „wygladac jak sama smierc” doskonale pasowało do tego, co zobaczyła w lustrze. Spróbowała szerzej otworzyc usta. Potworny ból przeszył jej twarz. Wstrzymała oddech. - Jeszcze przez kilka dni, a mo¿e nawet tygodni, bedzie pani odczuwac pewien dyskomfort. Zapisze pani leki przeciwbólowe. A teraz dobra wiadomosc. Szczeka pieknie sie zrosła. - Ka¿da dobra wiadomosc jest mile widziana - mrukneła