samochodu i złamała kregosłup. Zgineła na miejscu. - Marla

rodzinie. Podczas gdy Alex swietnie sie uczył i zbierał nagrody za osiagniecia w nauce i sporcie, Nick był czesto na bakier z prawem. Kilka razy ugrzazł w kłopotach na tyle głeboko, ¿e ojciec musiał wpłacac za niego kaucje. ¯adna ze spraw - od kradzie¿y samochodów po wandalizm i posiadanie alkoholu - nigdy jednak nie trafiła do sadu. Wszystkie zostały szybko umorzone. Prawdopodobnie tatus płacił komu trzeba, choc o tym w raporcie nie było ani słowa. Nick ukonczył szkołe srednia i w wieku lat osiemnastu opuscił dom. Najpierw pracował jako kierowca cie¿arówki, robotnik na platformie wiertniczej i na ranczo w Montanie, gdzie pózniej był te¿ przewodnikiem wedkarskim. Miał własna łódke, prowadził firme produkujaca czesci zamienne do samochodów cie¿arowych i dorobił sie w koncu niewielkiego majatku. Potem zaczał kupowac i sprzedawac drobne przedsiebiorstwa w okolicach Seattle i w jakis sposób został 159 konsultantem, z którego usług korzystały te¿ całkiem spore firmy. Piec lat temu nagle zaniechał tej działalnosci i osiadł, prawdopodobnie dysponujac wystarczajacymi zasobami http://www.panelepodlogowe.net.pl - Naprawde? - Alex usmiechnał sie szeroko, ale w jego oczach nie było ciepła, jakby nie bardzo w to wierzył. - Myslisz, ¿e mogłabym udawac? 91 - Nie, oczywiscie, ¿e nie. - Rozparty obok niej na tylnym siedzeniu Alex ujał ja natychmiast za reke i scisnał lekko. Niestety, nadzieja na szybkie odzyskanie pamieci rozwiała sie, kiedy Lars wprowadził samochód do gara¿u pod budynkiem. Marla nie przypominała sobie tego miejsca. Wewnatrz stał ju¿ srebrny jaguar, było te¿ miejsce na trzeci samochód - niewatpliwie nale¿acy do niej. - Gdzie jest... - Twoje porsche jest w warsztacie. Czeka na czesc do

albo... Nick? Na te mysl zrobiło jej sie dziwnie słabo. Zaczeła energicznie trzec skóre recznikiem. Mo¿e był to jeszcze ktos inny. A mo¿e to w ogóle nie miało miejsca? Oparła sie dłonia o kafelki i potrzasneła głowa, usiłujac przywołac te nieuchwytna, dreczaca wizje, która znikneła równie szybko, jak sie pojawiła. Zdecydowana dowiedziec sie jak najwiecej o sobie, wyszła Sprawdź ma mokro i trzeba mu zmienic pieluszke, a mo¿e tylko jest spiacy i zły, ¿e go obudzono? W głowie jej dudniło, ale postanowiła, ¿e nie podda sie teraz bólowi. -Zajme sie toba, malutki - obiecała i podeszła do stolika, opuszczajac kocyk na podłoge. Poło¿yła małe ciałko na materacyku i zaczeła niezdarnie rozpinac pi¿amke. James darł sie bez przerwy i tak głosno, ¿e zbudziłby umarłego. - Ide, ju¿ ide, Jimmy, malenki. Ju¿ ide... - rozległ sie jakis obcy głos. - Bogu dzieki - mruknał Alex pod nosem. Drzwi otworzyły sie gwałtownie i do pokoju wpadła drobna, młoda kobieta o kreconych, rudych włosach, w okularach na koncu nosa. Spojrzała pogardliwie na Marle,