Bo pod każdym innym - co najmniej niedobry.

Czuła, że ją obserwuje, ale była zbyt zmieszana, by spojrzeć mu w oczy. W końcu milczenie stało się nieznośne. - Masz do mnie żal? - zapytała cicho. - Tak - odpowiedział krótko. - Nie rozumiem, dlaczego tak koniecznie chcesz mnie przekonać o swojej niewinności. Bella słyszała w jego głosie wyraźny niesmak. - Ale ja nie ... - zaczęła się bronić. - Ja też nie - zgodził się z nią Edward. Owinął biodra porzuconym przez nią ręcznikiem. Bella bezradnie wzruszyła ramionami. - Ty byłeś jedyny. Patrzył na nią w milczeniu tak długo, że jej serce przyspieszyło rytm z lęku przed niewiadomym. - Wziąłem to, co zaofiarowałaś. Kobieta nie kąpie się nago w bliskości mężczyzny, jeżeli nie zamierza go sprowokować. Nie znalazła odpowiedzi, więc tylko zarumieniła się z upokorzenia i wstydu. Unikała jego wzroku, niepewna o co jeszcze zamierza ją oskarżyć. - Przyszedłem zapytać, o której chcesz zjeść. Tu, w Zuranie, jadamy później niż wy w Anglii, ze względu na upał. - Właściwie nie jestem głodna - jej głos brzmiał bardzo słabo. Słyszała szelest materiału, z czego wnioskowała, że się ubiera. - W takim razie zjemy później – odpowiedział obojętnie. Edward poddawał rozpaloną twarz powiewowi lekkiej bryzy od oazy, ciesząc się jej świeżością. W trzcinach jakiś ptak wołał ostrzegawczo, a w świetle księżyca widać było rybę polującą na komara. Całe ciało paliło go od niezaspokojonego pragnienia, ale przede wszystkim czuł ogromne rozczarowanie i niesmak. Zdążył już nabrać do Belli zaufania i było mu przykro, że się zawiódł. Wierzył, że zaczęło się pomiędzy nimi coś cennego i wyjątkowego i że ona będzie w stosunku do niego uczciwa. Nie bardzo rozumiał, dlaczego nie przekazał jej jeszcze wiadomości od szefa policji. Nie było już sensu, by tu pozostali, nie miała sensu jego nadzieja, by mogli dzielić coś więcej niż tylko wzajemne pożądanie. Czy tego chciał? Oczywiście, ale w gruncie rzeczy chciał dużo więcej. Chciał jej w swoim łóżku i w swoim życiu. Chciał oddać się jej w całej pełni, chciał oddać jej serce i duszę, obdarzyć zaufaniem i miłością, tymczasem ona ofiarowywała mu infantylne zapewnienia o swoim dziewictwie. Zaraz po kolacji powie jej, że wracają do Zuranu. http://www.pan-okulista.edu.pl/media/ lecz ledwie wypowiedział te słowa, zdał sobie sprawę, że nie są dalekie od rzeczywistości. Był pod urokiem Shey. A nawet coś więcej... ona naprawdę mu się podobała. Może to niezbyt dokładny opis stanu jego uczuć, ale nie zamierzał teraz zagłębiać się w swoje emocje. Podobało mu się, że Shey zawsze wie, czego chce. Ma własne zdanie, nie boi się mówić wprost, co myśli. Jej towarzystwo sprawiało mu przyjemność. Dobrze się przy niej czuł. Jednak teraz, choć znajdowali się na szerokich wodach zatoki, miał dziwne poczucie ograniczenia. - Długo zamierzasz mnie tu więzić? - zapytał.

- Wczoraj jeszcze kiepsko - odrzekła ziewając - ale kiedy koło piątej rano do niej zajrzałam, spała jak kamień. - To wracaj do łóżka, kochanie, przepraszam, że cię zbudziłem. - Nie szkodzi. Później przyjdzie Izabela, więc złapię trochę oddechu. Ranek, ku jego zdumieniu, był czystą przyjemnością. Pole, pogoda, krajobraz - wszystko piękne, a gra poszła mu na tyle dobrze, że uniknął Sprawdź - Tak? Może powtórzyć swoją ofertę? Milion funtów? A dlaczego nie dwa? Chyba Wasza Wysokość może sobie na to pozwolić? Nie próbuj zaprzeczać, przeczytałam to! - Podsunęła mu książeczkę pod nos. Dlaczego się tak zachowała? Przecież zaplanowała to całkiem inaczej! Zamiast przywitać go wyniosłym milczeniem, nakrzyczała na niego niczym zazdrosna kochanka. Ta książka! Zapomniał o jej istnieniu, a teraz przeklinał ją jeszcze mocniej niż w dniu, w którym się dowiedział, że została napisana. Silniejszy niż złość był jednak ból. - Dwa miliony? A czemu poprzestać na tym? - odparł kąśliwie. Mógł przymknąć oczy na wiele spraw, ale podobnej chciwości nie zamierzał tolerować. - Dlaczego nie trzy albo cztery? Uprzedzam w każdym razie, że nic nie wskórasz. Fakt, że jestem tym, kim jestem, nie oznacza, że lekką ręką wyrzucę pieniądze na twoje zachcianki. Już i tak zaproponowałem ci więcej, niż to warte. - I wiem dlaczego. Edward obserwował ją w napięciu. Czy któryś z ludzi szefa policji złamał regulamin i powiedział jej prawdę? - Nic dziwnego, że chcesz się mnie pozbyć! Wiem, jak bardzo ci przeszkadzam! – wyrzuciła z siebie. - Nietrudno było się domyślić, kiedy już odkryłam, kim jesteś! Używasz tego apartamentu jako swojego... prywatnego burdelu! Dlatego wziąłeś mnie za prostytutkę! I jeszcze masz czelność kwestionować moją moralność! Wcale nie chciała mu pokazywać, jak bardzo ją to wszystko obeszło. - Nic mnie to nie obchodzi - dodała, odzyskawszy panowanie nad głosem. Jak mogła się tak okłamywać? Cała ta sytuacja obchodziła ją bardziej niż cokolwiek do tej pory w jej życiu. – Postanowiłam przyjąć twoją ofertę i sprzedać ci apartament, ale za faktyczną cenę rynkową. - To postanowienie było wynikiem długiej dyskusji z sobą samą. Nie chciała brać więcej, niż wart był apartament, ale w ten sposób pozbawiała Kate i Sama sporej sumy pieniędzy. Czuła jednak, że przyjęcie zawyżonej sumy byłoby nieetyczne i po prostu nie potrafiła tego zrobić. –Załatwmy to jak najszybciej. Jestem gotowa wyprowadzić się natychmiast.