173

na telefonach. Elektroniczne zabezpieczenia przed próbami podsłuchu mikrofonem kierunkowym. Nie był wprawdzie jeszcze tak grubą rybą w tym biznesie, by komukolwiek chciało się angażować wiele sił i środków w rozpracowanie go, ale się rozwijał. Jeszcze rok, góra dwa, i będzie mógł się wycofać, zabierając ze sobą okrągłą sumkę. Powiedzmy szczerze: małą fortunę, która oczywiście będzie wymagać inwestowania i nadzorowania, ale w zasadzie taka kupa pieniędzy rośnie już dalej sama. Jeszcze tylko kilka lat bez żadnej wpadki i katastrofy Działania Milli nigdy go specjalnie nie niepokoiły, no, może trochę jej nieustępliwość. Osobiście zadbał o to, żeby nikt nie udzielił jej żadnych istotnych informacji. Miał ją na oku dzięki Susannie i an43 200 innym informatorom; w pewnym sensie - ku własnemu zdziwieniu - nawet podziwiał jej postawę, to, że nigdy się nie poddawała. Jego własna matka na pewno nie wykazałaby się takim poświęceniem. Wreszcie, gdy Milla zaczęła organizować imprezy połączone ze zbieraniem funduszy na swoją organizację, True wyszedł z cienia. Dał http://www.orto-dentica.com.pl/media/ w stronę pokoju, skąd dochodziły coraz głośniejsze krzyki. - James! Zabierz Thane'a, przeszkadza Linnei! Nie musiała powtarzać. Wrzaski przybrały na sile, najwyraźniej ojciec właśnie odrywał małego Thane'a od lekcji jego ośmioletniej siostry Już po kilku minutach zapadła błogosławiona cisza, przerywana tylko sporadycznymi pomrukami niezadowolenia Linnei, która musiała przepisać kilka stron. Diaz pojawił się w holu z uwieszonym na szyi rozchichotanym Thaneem. - I co mam z nim teraz zrobić? - Coś. Pobaw się z nim albo przywiąż do krzesła. Wymyśl coś. Sześcioletnia Zara siedziała przy kuchennym stole, pilnie ćwicząc pisanie literek, starając się, by wychodziły jej same piękne i kształtne.

dolarów za informacje o Diazie. Tego ranka zadzwoniła kobieta, grożąc nam śmiercią, o ile nie odczepimy się od Diaza. Mamy coś jeszcze? Odpowiedziała jej cisza. - Według mnie - odezwała się wreszcie Joann - jedynym elementem, który zdecydowanie tu nie pasuje, jest ten tajemniczy Sprawdź się do winy Gallaghera wyprowadzanego w kajdankach. Jeśli tak by się wszystko odbyło, to ona nie miałaby nawet okazji zadać mu zasadniczego pytania: dlaczego? Zresztą teraz i tak nie powinna zbliżać się do biznesmena. Spłoszyłaby go, to pewne. Nie mogłaby teraz zachowywać się swobodnie w jego obecności. A potem już nie będzie okazji. Nie myślała o jego ewentualnym przyznaniu się do winy ani o zbieraniu dowodów. Chciała zobaczyć go przygwożdżonego tak, jak przygwoździli Pavona. Chciała, by Gallagher cierpiał tak, jak ona cierpiała. Zadumała się przez chwilę nad faktem, że nie miała żadnych wyrzutów sumienia co do Pavona. Czy była to jakaś ważna prawda o niej samej? W każdym razie sumienie jakoś nie bolało. Wręcz przeciwnie, cieszyła się, że ten śmieć nie żyje. Cieszyła się, że mogła