Nagle poczuła wielkie zadowolenie, widząc, że wciąż ma na sobie luźne, lniane

ci krzywdę. A to dopiero. Wreszcie ktoś w tym nienawistnym mieście okazał jej nieco zainteresowania. Tyle że teraz rozumiała, dlaczego. Już miała wyjaśnić mu, że się mylił, ale nagle zmieniła zamiar. Jeśli się przyzna, że jest uczciwą dziewczyną, znów będzie samotna, głodna i zagubiona. Perspektywa pozostania samej na ulicy, w środku nocy, była o wiele gorsza niż szokujące zapędy lorda Aleca. Zrobiła więc to, co na jej miejscu uczyniłby każdy sprytny wieśniak z Yorkshire. Nie powiedziała ani słowa. Niech sobie o niej myśli, co chce! Musiała przeżyć, nie troszczyła się o reputację. W jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób olśniewająca prezencja Aleca sprawiła, że noc wydała się jej mniej mroczna. - Chodźmy, Becky - namawiał ją. - Jeszcze się śmiertelnie zaziębisz na tym deszczu. Przecież widzę, że dygoczesz z zimna. - Spojrzał z ukosa na gasidło. - Dlaczego tego nie odłożysz? - Nie zbliżaj się! - ostrzegła go jeszcze raz, choć jej opór wyraźnie topniał. - Coś mi mówi, że niedługo zarabiasz w ten sposób. - Ja... ja... - Czy on miał na myśli nierząd? - Nie martw się - mruknął wyrozumiale. - Nie przeszkadza mi brak doświadczenia. W gruncie rzeczy to dobrze. Jesteś zbyt ładna jak na ulicznicę. Jego słowa wprawiły ją w zakłopotanie. Alec przyglądał się jej zamyślony, z rękami w kieszeniach. http://www.optykchorzow.pl honoru, ale wątpiła w jego szanse. No cóż, pokaże jej, że się myliła. - Podejdź bliżej, szubrawcze - zawołał. Zapowiadało się, że walka będzie wyrównana. Będzie musiał zebrać wszystkie siły. Dla Becky. Drugi z Kozaków usiłował ją odciągnąć, lecz robiła, co mogła, żeby mu się to nie udało. Alec wiedział, że aby ją oswobodzić, musi szybko zwyciężyć pierwszego napastnika. A ten świsnął właśnie szablą, mierząc w jego głowę. Odparował cios. W wąskim przejściu rozległ się szczęk broni. Odstąpili od siebie, po czym zwarli się w zaciekłym starciu. Alec nigdy jeszcze nie musiał tak szybko przejść do defensywy. Dwoił się i troił, lecz nie mógł zadać wrogowi decydującego ciosu. Ogarniała go coraz większa wściekłość wraz z każdym unikiem. Walka stawała się coraz zacieklejsza, ciosy - mocniejsze. Obydwaj to się cofali, to nacierali na siebie, rozdzielali się i zwierali ze sobą. Alec zdołał właśnie rozpracować Kozaka, gdy potknął się na nierównym gruncie. Tuż przed upadkiem, wiedziony jakimś instynktem, trafił przeciwnika w udo. Napastnik zawył. -

- Nie ma czego żałować - szepnął, uśmiechając się ciepło. - Obiecuję, że cię nie skrzywdzę. I nie zrobię niczego wbrew twojej woli. Zaufaj mi. W tej chwili nie chcę niczego więcej. Miała ochotę płakać. Dawał jej czułość i troskę, na które w ogóle nie zasługiwała. Ona zaś mogła mu dać w zamian jedynie kłamstwa. Pocieszała się, że to dla jego dobra, że kłamiąc, ratuje mu życie. Niestety, ta świadomość nie przyniosła jej ulgi. Łzy paliły ją coraz mocniej, czuła dławienie w gardle. - Nie ma czego żałować - powtórzyła zduszonym głosem, po czym raptownie podniosła głowę, wyprostowała ramiona i zdecydowanie uderzyła piętami boki konia. Ten skoczył naprzód, szybko przechodząc w pełny galop. Edward najpierw nie rozumiał, co się stało. Patrzył na nią, jak mknęła w dół zbocza, i własnym oczom nie wierzył. Nigdy by się nie spodziewał, że Bella jest tak doskonałą amazonką. Po chwili otrząsnął się ze zdumienia. Drakula nie potrzebował zachęty. Ruszył z miejsca jak błyskawica i natychmiast zaczął nadrabiać stratę. Bella słyszała za sobą coraz bliższy tętent jego kopyt. Pochyliła się jeszcze niżej i rozbawiona zawołała do swego wierzchowca: - Na prostej nie mamy szans. Ale możemy ich przechytrzyć. Sprawdź Po tych słowach utkwił wzrok w potężniejszym z dwóch Kozaków. - Puść ją, a daruję ci życie. Obydwaj ryknęli śmiechem. Twarz Aleca stężała. Skierował szpadę ku piersi pierwszego z nich. - Powiedziałem, żebyś ją puścił. Czego od niej chcecie? - Alec... - Milcz, Becky. Porozmawiamy później. - Oni nie mówią po angielsku! - Och, myślę, że mimo to rozumieją mnie doskonale - mruknął, nie spuszczając wzroku ze zwalistego Kozaka. Miał rację. Kozak wiedział, że Alec rzucił mu wyzwanie. Spojrzał ponuro na swojego kompana, oddając Becky w jego ręce, a potem z obnażoną szablą runął na przeciwnika. A zatem jego przyszła żona nie tylko miała go za ostatniego szubrawca bez krzty honoru, ale wątpiła w jego szanse. No cóż, pokaże jej, że się myliła.