wazie, a trzyletni Paolo, blady jak papier z przerażenia, desperacko próbował uwolnić rękę brata, z całej siły ciągnąc do siebie naczynie. Arturo, krzycząc wniebogłosy, że zaraz urwie mu rękę, starał się powstrzymać malca. Opiekunka gorączkowo rozmawiała z kimś przez telefon. Federico zorientował się, że signorina Fennini wzywa pomocy i prosi o natychmiastowe przysłanie lekarza. Przynajmniej raz robiła coś, co powinna, bo zwykle godzinami plotkowała przez telefon ze znajomymi. Federico podszedł do Paola. Na widok ojca chłopczyk wygiął buzię w podkówkę, ale Federicowi udało się oderwać go od brata. Arturo odetchnął z ulgą. Książę zwrócił się do starszego syna: - Usiądź i opuść rączkę. Arturo posłusznie usiadł na dywanie i popatrzył na ojca rozszerzonymi oczami, błagając wzrokiem o pomoc. - Bardzo dobrze. - Federico usiadł obok syna i wziął na kolana Paola. R S Starał się uspokoić chłopca, oglądając jednocześnie jego http://www.operacje-plastyczne.org.pl Ale w głębi duszy sama uważała, że podróż do Wyomingu nie ma sensu, a dzieci to wyczuwały. Petunie domagały się wody. Popatrzyła na trawnik z wielkimi klonami i krzewami róż, które trzeba było przyciąć. Napiła się jeszcze lemoniady i poczuła, że wraca jej spokój. Od tak dawna radziła sobie sama. Była pewna, że i teraz obędzie się bez pomocy Sebastiana Redwinga. Po kolacji J.T. zgodził się łaskawie, by matka pomogła mu się spakować. Lucy wypatrywała w jego pokoju śladów broni i amunicji, ale niczego podejrzanego nie zauważyła. Pokój odzwierciedlał zwykły dla dwunastolatków chaos zainteresowań. Były tu plakaty z wędrownymi sokołami, wypchane zwierzęta, modele z klocków lego, sprzęt sportowy, gry komputerowe,
- Tak? Podeszła do niego z wyciągniętą ręką. - Sądzę, że pragniemy tego samego. Ujął jej dłoń. - Mam nadzieję. Ze względu na nas wszystkich. W miarę jak mijało popołudnie, Sin coraz bardziej Sprawdź Błyskawicznym ruchem zabrał narzeczonej parasolkę. - Dlaczego? - Proszę mi ją oddać! - Dlaczego nie mogę pani pocałować? Tupnęła nogą. - Bo próbujemy uniknąć małżeństwa. Do ich ślubu, którego świadkiem miało być pół Londynu, zostało zaledwie kilka dni, więc postanowił poinformować narzeczoną, że nie zamierza się wycofać. Przynajmniej tyle był jej winien. - To pani próbuje. Ja chętnie się z panią ożenię. Zbladła. - Co takiego? - Lepiej stąd chodźmy - odezwała się Lucy, zerkając