się, jakby była teraz nie sama, jakby stale był przy niej jeszcze ktoś, niewidzialny, kto ni to jej

kamienia. A starzec tymczasem przygotował się do tego, żeby duszę wypuścić na wolność, już ręce złożył na piersi. Tylko nagle żałośnie poruszył brwiami. Popatrzył na panią Polinę lękliwie i błagalnie. Usta wyszeptały jedno jedyne słowo: – Wybacz... I tym razem wybaczyła mu – bez przymusu, po prostu wybaczyła i koniec, bo mogła. I jeszcze pochyliła się, ucałowała go w czoło. – Dobrze. – Starzec się uśmiechnął, zamknął powieki. Po paru minutach znów je rozchylił, ale wzrok miał już zgasły, martwy. Kiedy pani Lisicyna wyszła na brzeg, żeby popatrzeć, czy Aleksy Stiepanowicz zdążył dotrzeć do Kanaanu na łódce brata Kleopy, czekały na nią dwie niespodzianki. Po pierwsze – łódeczka była tam, gdzie ją zostawiła, cała, calusieńka. A po drugie – z przeciwległego brzegu ku Wyspie Rubieżnej, zgodnie machając wiosłami, płynęła cała flotylla. Skrzypiały dulki, stękali wioślarze, jaskrawo płonęły pochodnie. Na dziobie przedniej łodzi, wojowniczo potrząsając pastorałem, stał przewielebny Mitrofaniusz. Jego długa broda rozwiewała się, szarpana rześkim wiatrem. Epilog Ku pociesze wszystkich strapionych Ten sam wiatr, nawet nie po prostu rześki jak w cieśninie, lecz silny i nieustępliwy, dął http://www.oczyszczanie-organizmu.net.pl ich stronę szybkim krokiem. – Przepraszam, panie Walker. Wiem, że to bardzo trudne... – Ten gówniarz zabił moją córkę, a wy nie chcecie go zamknąć. Myślicie, że nie wiem? Myślicie, że wszyscy w Bakersville nie wiedzą? Zabił nasze dziewczynki, a wy go chronicie. Zastrzelił je, a wy próbujecie go uniewinnić. – George, George. – Pani Walker położyła maleńką dłoń na ramieniu męża, jakby mogła go powstrzymać. Rzuciła Rainie błagalne spojrzenie. – Przepraszam – szepnęła Rainie. – Przepraszam! Nawet nie przyszłaś do nas. Nasze dzieci zamordowano z zimną krwią, a ty nawet nie złożyłaś kondolencji! – George, twoje serce. George... – Panie Walker – spróbował Quincy. – Ile razy byłaś u O’Gradych? Ile razy odwiedzałaś tego gówniarza? Moja mała, moja

– Co może nam pan powiedzieć o Dannym O’Grady? – Quincy podjął kolejny wątek. – Dobrze się uczy? Dogaduje się z rówieśnikami? – Jak dotąd świetnie sobie radził. Kilka razy zdobywał świadectwo z wyróżnieniem. Prawie nigdy nie przysyłano go do mnie w sprawach dyscyplinarnych. Melissa... panna Avalon powiedziała mi kiedyś, że jeszcze nie miała tak uzdolnionego ucznia. Chłopak ma wrodzony talent do komputerów. Sprawdź dekoratora teatralnego maskę z papier mache: dokładny portret ukochanej małżonki, nawet złocistą perukę na górze umocował. Odtąd, kiedy tylko staną w porcie, Bułkin pierwszy do bajzla sunie. Weźmie sobie jakąś, pardon, łachudrę z co straszniejszą fizys i dlatego oczywiście tańszą od innych, nałoży jej maskę żony i już ma całkiem czyste sumienie. Mówił: może ciałem nie dotrzymuję całkiem wierności, ale duchem – w pełni. I przecież miał rację! Wśród towarzyszy w każdym razie był szanowany. Historia opowiedziana przez Lagrange’a wprawiła rozmówcę w zakłopotanie. Zamrugał swymi owczymi oczyma i rozłożył ręce. – Tak, to chyba niezupełnie zdrada... Chociaż ja o takiej miłości wiem niewiele... Pan Feliks przez całe życie nie cierpiał mazgajów, ale ten dziwak, nie wiadomo dlaczego, ogromnie mu się podobał. Do tego stopnia, że – rzecz niewiarygodna! – pułkownikowi nagle zupełnie odechciało się podchodzić rozmówcę, co go zresztą samego zdziwiło. Zamiast wypytać idealnego informatora o podejrzanego (a doktor Korowin mimo