Quincy znów przytaknął. Widziała, że to mu się podobało.

go. - Myślałam, że takie rzeczy robi się jedną ręką- wyszeptała Rainie. - Wyszedłem z wprawy. Następnym razem przypomnij mi, to spróbuję się popisać. - Quincy? - odezwała się łagodnie. - Może... Może jednak pójdziemy do łóżka? Nie potrzebował drugiej zachęty. Wziął ją na ręce i skierował się w stronę królewskiego łoża. W ostatniej chwili potknął się na jej butach. Polecieli spleceni ze sobą, ale jednak udało im się wylądować na łóżku. Materac zamortyzował upadek. Poduszki podskoczyły. Rainie roześmiała się zadyszana. Twarz Quincy'ego znalazła się nagle między jej odsłoniętymi piersiami. Najpierw pocałował jedną z nich, po chwili drugą. Potem trafił na brodawkę. Nie zamierzała go odpychać. Przeciwnie, przyciągnęła go mocniej do siebie. - Gimnastyka - mówiła cicho. - W tej chwili. Gimnastyka, ćwiczenia podstawowe, równoważnia... Quincy... Jej westchnienie podnieciło go do końca. Pragnął dotyku jej skóry na swojej, kolejnych spokojnych jęków. Tylko bez pośpiechu, powoli. Chyba 207 by umarł, gdyby w tej chwili nie zdjął koszuli. Potem ściągnął z niej bluzkę i odsunął biustonosz. Nie wiadomo kiedy, ale znalazł się na spodzie, a ona na http://www.oczyszczalnie-sciekow.edu.pl/media/ panu pogadać z Dannym. Rodzice załatwili mu świetnego adwokata. Położył szlaban na wszelkie rozmowy. Chociaż Danny dwa razy przyznał się do winy, a w rękach trzymał broń, narzędzie zbrodni, prawnik pewnie będzie dowodził jego niewinności. – A pani myśli, że chłopak jest winny? – Myślę, że mam do przeprowadzenia dochodzenie. – Ostrożna odpowiedź. Uśmiechnęła się do niego chytrze. – Może i jestem niedoświadczona, agespie, ale szybko się uczę. – Agespie? – Agent specjalny w języku miejscowych organów ścigania. Wie pan, my tu nie oglądamy się zbytnio na tytuły. – Rozumiem. – Wydawał się nieco oszołomiony. Rainie odniosła wrażenie, że nie wie jeszcze, co ma o niej sądzić ani jak się z nią

Zrezygnował z obecności adwokata. Jest godzina szesnasta czterdzieści siedem. CONNER: Danny, możesz nam powiedzieć, co się dzisiaj stało w szkole? Cisza. CONNER: Danny, słyszysz mnie? Zrozumiałeś pytanie? Cisza CONNER: Jaki mamy dzisiaj dzień, Danny? Sprawdź Ostatnim odgłosem, jaki usłyszał Quincy, był dźwięk wystrzału. Potem zapadła cisza. - Glenda! Glenda! Odezwij się! Odezwij się do mnie! Quincy zwiesił głowę. Dyszał ciężko i nierówno. Muszę się opanować - pomyślał. Potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Rainie trzymała dłonie na jego ramieniu. Nie odezwała się, ale na jej policzkach pojawiły się łzy. - Powinienem zadzwonić do Everetta - wymamrotał. - Ściągnąć agentów. Być może... Rainie milczała. Podobnie jak Quincy nie wierzyła, że Glenda nadal żyje. Quincy odetchnął głęboko i sięgnął po telefon akurat w chwili, kiedy ten zadzwonił. Powoli podniósł słuchawkę, zastanawiając się nad tym, kto to