spotkania, bo był w jasnobeżowych spodniach i czarnej

i zapraszała do swojego domu, wcale nie są tacy, jak jej się wydawało. Co najmniej jeden z nich był zabójcą, a połowa z nich - jak odkrył w Europie - to kłamcy, cudzołożnicy, oszuści, zdrajcy i spekulanci. Nie chciał, żeby utrzymywała z nimi jakiekolwiek kontakty. Wolał obejść się bez jej pomocy. W końcu usiadł za biurkiem i wziął się do pisania listów. W pierwszym lady Stanton donosiła swojemu siostrzeńcowi Wally'emu Jerrisonowi, obecnie mieszkającemu z paroma kolegami w domu przy Wigh House Street, że lord Marley nie zgadzał się z poglądami Thomasa Graftona w kwestii handlu z Francuzami i Bonapartem. Ułożenie drugiego, równie lakonicznego, zabrało mu pięć razy więcej czasu. Wreszcie zdecydował się na: „Babciu, jeśli masz wolne miejsca w loży, Victoria i ja bardzo chętnie skorzystamy z nich dzisiaj wieczorem. Sinclair". Bał się wprawdzie, że narazi babcię na niebezpieczeństwo, ale z drugiej strony bliscy znajomi Thomasa http://www.nozoil.pl dalej, może lepiej zrozumiemy, o co naprawdę chodzi. Wtedy łatwiej byłoby coś postanowić. Jednak tobie takie rozwiązanie nie odpowiada. Teraz wiem, dlaczego tak się opierasz. Masz swoje powody. I ja to rozumiem. Powiem ci tylko, że ja również mam kilka ważnych powodów, by... trzymać się od tego z daleka. - Położył ręce na udach i wstał. - A więc zachowujemy się tak, jakby nic nie było. Niczego nie czujemy. Jeśli tego chcesz, ja się dopasuję. To był ostatni raz, kiedy rozmawiali na ten temat.

- Że mamy się słuchać signoriny Fennini - odpowiedzieli zgodnym szeptem. - I co jeszcze? - Nie... znikać... jej... z... oczu. - No właśnie. - Federico skierował wzrok na starszego syna. - Ty nie usłuchałeś, prawda? Sprawdź podziwiać jej bystry umysł, ciepło i wrażliwość. Wypił swoją brandy, potem Victorii, nalał sobie kolejną porcję, aż w końcu doszedł do wniosku, że nie będzie przez całą noc przewracał się w łóżku. Poszedł do garderoby, znalazł elegancki wieczorowy strój, założył go i wyszedł z domu. Postanowił zagrać w karty w Society Club i kiedy zmierzył portiera chłodnym wzrokiem, został wpuszczony do saloniku oświetlonego kandelabrami. Podziękował w duchu Thomasowi. Gdyby nie jego reputacja, obecny lord Althorpe najprawdopodobniej zostałby wyrzucony z połowy londyńskich klubów dla dżentelmenów.