– Nie. – Pomyślał o ostatniej kopercie, którą otrzymał – zawierała zdjęcia Jennifer i

I naprawdę rozumiała. Corrine O’Donnell dawniej pracowała w wydziale narkotyków, prowadziła wiele głośnych spraw, póki nie złamała nogi podczas pościgu. Potrącił ją samochód i rzepka kolanowa była do niczego. Miała szczęście, że przeżyła, i teraz ograniczała się do przekładania papierków, siedząc za biurkiem. Nie miała szans na powrót do czynnej służby. Mimo tego ćwiczyła na siłowni, była silna i zdrowa, problem sprawiało jej jedynie kolano. Czasami lekko utykała. Hayes wiedział, że drażni ją także fakt, iż już nie może nosić dziesięciocentymetrowych obcasów. – Przyniosę ci drinka. – Powinienem wrócić na posterunek. – Zdążysz. Jutro. – Szukała lodu w zamrażarce. – I tak nie przywrócisz życia tym dziewczynom. Wiedział o tym, ale oboje wiedzieli także, że pierwsze godziny po morderstwie mają kluczowe znaczenie. Wraz z upływem czasu maleją szanse na schwytanie zabójcy. – Dziwne, że morderca sióstr Caldwell atakuje ponownie po dwunastu latach. – Podała mu szklankę z whisky i lodem oraz puszkę piwa korzennego. – Sam sobie zmieszaj. Puściła do niego oko i uśmiechnął się po raz pierwszy, odkąd zobaczył ciała. Dobrze mu z nią było; spokojnie, lekko, rozumiała go o wiele lepiej niż obie poprzednie żony. No i była ładna. Smukła, zwinna, o sylwetce długodystansowej biegaczki, którą kiedyś była. Corrine O’Donnell to osoba, z którą trzeba się liczyć. Miała duże, głęboko osadzone szare oczy, które w chwilach namiętności ciemniały. Gdyby nie był przesadnie ostrożny, zakochałby się w niej, http://www.my-medyczni.com.pl/media/ – Mniej więcej. – Bentz, to naprawdę naciągane. To czyste szaleństwo. – I wymaga perfekcyjnego planu i wyjątkowego szczęścia. – Umilkł, jakby się nad czymś zastanawiał. – Posłuchaj, jak już powiedziałem, chciałem tylko, żebyś usłyszała o tym ode mnie, a nie od innych czy z telewizji. Kiedy media połączą morderstwa Shany i Lorraine ze mną, zacznie się kocioł. Zawahał się i wyobraziła sobie Ricka, jak nerwowo przeczesuje palcami bujną czuprynę, zaciska usta, marszczy brwi. – Cieszę się, że zadzwoniłeś. Martwiłam się. – I dlatego tak mnie powitałaś? – Co? Jak cię powitałam? – zdziwiła się. – Jakbyś była wściekła. O co chodzi? Nie chciała mu tego mówić, nie chciała go martwić, przysparzać mu stresów, ale i tak ją

– Pan Bentz pyta, czy widziałeś, kto to zostawił? – Nie. – Tony wbił wzrok w podłogę. – Na pewno? Dzieciak wzruszył ramionami. – No. Chyba tak. – Chyba powtórzył Bentz z naciskiem. Sprawdź Aż do dzisiaj. Ale było już za późno. Znowu spotkała się z kochankiem. Zarówno z zemsty, jak i z pożądania. Pieprzyć to. Nikt nie będzie za nią kierował jej życiem, nawet Rick-Su-perglina-Bentz. Więc spotkała się z mężczyzną, o którym nie mogła zapomnieć. Szmata! Dziwka! To jej słowa. Zamknęła oczy, spuściła głowę, zagubiona, zmieszana. Nigdy, naprawdę nigdy nie zamierzała zdradzić Ricka. Ale okazała się za słaba, a pokusa zbyt silna. Pokręciła głową. Pustka wypełniała ją całkowicie. Kogo tak bardzo chciała ukarać? Jego? Siebie? Przecież jeden z psychiatrów powiedział jej, że we własnym mniemaniu na niego nie zasługuje. Że dąży do samozagłady. Co za bzdura. – Nie wiem, czego chcesz – szepnęła cicho.