zapomniałby jej nigdy. Mogło to oznaczać, że miejsce wypadku

dla szukanego dziecka. Może nic mu nie będzie, kiedy je znajdą - nigdy nie pozwalała sobie na myślenie, że jednak mogą nie znaleźć poszukiwanego - ale na pewno będzie potrzebowało wody i chętnie przyjmie słodką gumę do żucia. Jej grupa dostrzegła toyotę SUV i właśnie nadchodziła. Prowadził Brian. Chociaż on też miał ciemne okulary, Milla czuła, jak uwaga jej młodego współpracownika skupia się na Diazie. Wyśliznęła się z samochodu, zamknęła drzwi i wrzuciła kluczyki do kieszeni. an43 132 - To jest James - powiedziała, zanim Brian zdążył zadać pytanie. - Pomoże nam w akcji. Kto dowodzi? - Baxter - odparł Brian. - To dobrze. - Porucznik Phillip Baxter był weteranem poszukiwań, spokojnym i sumiennym człowiekiem, na którego zdrowy rozsądek zawsze mogli liczyć. - Jak ma na imię dzieciak? - słyszała, że ludzie wołają „Mac" lub „Mike", więc wolała się upewnić. http://www.mojabudowa.edu.pl - To przykre. Ile miała lat? - Czternaście. - Trudny wiek. Wszędzie dookoła widzisz koniec świata i nie możesz dogadać się z kimś, kto uparcie twierdzi, że jutro też wstanie słońce. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić True Gallaghera cierpiącego bóle egzystencjalne właściwe nastolatkom, popadającego w narkomanię ani w jakikolwiek inny nałóg. Dziwiło ją nawet, że w ogóle wiedział o tych stronach życia. On przecież był niczym beton: twardy i absolutnie odporny na czynniki zewnętrzne. Jego siła przyciągała Millę. Bardzo lubiła żartować i przekomarzać się z True, zawsze jednak uważała, by nie przekroczyć granicy żartów z flirtem. Gallagher był ważnym sponsorem

musiała przytrzymać się blatu. - Nazywam się Milla Boone - powiedziała, przedstawiając się nazwiskiem kojarzonym z Poszukiwaczami. - A to jest Rip Kosper. Możemy porozmawiać z panią na osobności? Ellin rozejrzała się po pomieszczeniu: nikogo oprócz ich trojga nie było. Sprawdź praca była tak wyczerpująca psychicznie, tak męcząca, a często również niewdzięczna, że drobne utarczki i kłótnie stały się normą, nie wyjątkiem. - Co cię tu dziś sprowadza? - spytała Milla. - Papiery, cóżby innego. A ciebie? - Papiery - westchnęła Milla. - No i muszę sprawdzić pewien numer telefonu w komputerze. - Jaki numer? - Ten, z którego dzwoniono na moją komórkę w piątek po południu z informacją o Diazie. Numer z El Paso, więc tym bardziej jestem ciekawa. - Oddzwoniłaś? - Jeszcze nie. W nocy już prawie to zrobiłam, ale ostatecznie