która co i rusz pochylała się nad niemowlęciem.

– O ile mnie pamięć nie myli, ostatnim razem w ogóle nie chciałaś nigdzie z nami pójść. – Bo wtedy nie miałam ochoty – odparła opryskliwie. Lily pomogła dzieciom się ubrać. Gdy przepychając się zbiegły po schodach, spotkały Beę, która zajrzała się przywitać. Starsza kobieta rozpromieniła się na widok rozradowanych i podekscytowanych dziecięcych buzi. – Jakie macie plany na dzisiaj? – zapytała. – Wybieramy się do wesołego miasteczka! – wykrzyknął Alex. – Pójdziesz z nami? – Dawno już z tego wyrosłam – odrzekła ze śmiechem. – Lily, odkąd tu jesteś, dzieciaki są naprawdę szczęśliwe. – Och, wyprawa do miasteczka to pomysł Thea. I bardzo dobrze, że z nami pójdzie, ponieważ trochę się boję szybkiej karuzeli i kolejki górskiej. Prawdopodobnie nie wsiądę i będę się tylko przyglądała. W tym momencie Theo zszedł na dół. Bystrej i spostrzegawczej Beatrice natychmiast rzuciło się w oczy, że jest spokojny i odprężony. Domyślała się, że to skutek obecności Lily w domu. Nieraz oboje z Joem ubolewali, że ten przystojny i wciąż jeszcze młody mężczyzna po śmierci żony całkowicie zamknął się http://www.mifaucustomknives.pl kanapki z masłem orzechowym i dżemem i podał je Malindzie na srebrnej tacy, co ją ogromnie rozśmieszyło. Popołudnie spędzili wsparci o poduszki, pojadając prażoną w kuchence mikrofalowej kukurydzę i popijając soki. Jack zabawiał też Malindę nakręconymi na wideo filmami z dzieciństwa chłopców. Malinda po raz pierwszy zobaczyła Laurel, żonę Jacka i matkę chłopców. I choć wolałaby, żeby było odwrotnie, musiała przyznać, że była to piękna kobieta. Jej włosy wyglądały jak rozświetlone słońcem, oczy miała brązowe. Chłopcy byli bardzo podobni do Jacka, ale Malinda wyraźnie widziała też cechy, które odziedziczyli po matce. Szczególnie bliźniaki.

Lily ustawiła na tacy szklanki. – Napijesz się z nami soku w ogrodzie? Dziś jest tak ciepło, a ty od tylu godzin siedzisz w dusznym gabinecie. – Pracuję obecnie nad wyjątkowo trudnym referatem – wyjaśnił. – Ale chętnie odetchnę przez chwilę świeżym powietrzem i wypiję szklankę soku. Sprawdź - Nie mogę tego przyjąć. - Wyciąga rękę z czekiem w stronę kobiety. - Byłam dzisiaj cztery godziny krócej. Jenny kręci głową i cofa się o krok, wzbraniając się przed przyjęciem czeku. - Nie moja sprawa - mówi. - Pani zostawiła, więc przekazuję. - Daj spokój - wtrąca się Simon. - Schowaj czek do kieszeni i sprawa jest zamknięta. Robi się zamieszanie. Laura nie wie, co zrobić, Jenny cofa się jeszcze bardziej, a Grace zaczyna pochlipywać. - Nie chcę, żebyś wychodziła - szlocha, chwytając opiekunkę za rękę. Laura i Simon ustalili wcześniej, że zatają przed nią, że tego wieczoru odbywa się jakieś przyjęcie. Gdyby Grace się dowiedziała, że Laura zostaje na imprezie, trudno byłoby ją zagonić do łóżka. - Może ja dzisiaj wykąpię Grace - proponuje Laura. - A potem opowiem jej bajkę na dobranoc. Simon próbuje jej dawać jakieś znaki, ale ona się upiera. Zostając dłużej z małą, nie odrobi wprawdzie nadpłaconych pieniędzy, ale i tak poczuje się lepiej, a poza tym zbliżająca się impreza budzi w niej coraz większy niepokój. - Przyjdę trochę później - mówi cicho do Simona, kiedy jego siostra pędzi do łazienki i Laura zostaje z nim sama. Chłopak chce zaprotestować, ale w tym momencie zza okna dochodzą rozbawione głosy. - Chyba masz już gości - mówi Laura. - Poczekam, aż Grace zaśnie, i do was dołączę. Simon jest zawiedziony, daje jednak za wygraną i wychodzi. 19 - Dawno, dawno temu w pewnej wiosce żyła sobie dziewczyna. Była niezwykle piękna, tak piękna, że o jej rękę starał się nawet leśniczy. W tamtych czasach leśniczy był nie byle kim, matka dziewczyny nie mogła więc zrozumieć, że córka odrzuca jego zaloty. Dziewczyna jednak była zakochana w kimś innym. Górne światła w pokoju Grace są zgaszone, pali się tylko nocna lampka. Dziewczynka leży z szeroko otwartymi oczami i wsłuchuje się w opowieść Laury. - W biednym wieśniaku, który wcale nie był zwykłym wieśniakiem, tylko księciem przebranym w proste ubrania. A w dodatku miał narzeczoną, córkę kurlandzkiego księcia. - Kto to jest kurlandzki książę? - pyta zaciekawiona dziewczynka. - To książę panujący w zamorskim księstwie zwanym Kurlandią. - I co dalej? - popędza Grace. - Zazdrosny leśniczy znalazł ukryte w lesie książęce ubrania, domyślił się, że należą one do ukochanego dziewczyny, i postanowił się na nim zemścić. Kiedy we wsi zjawił się orszak, z księciem Kurlandii i jego córką, leśniczy wyjawił oszustwo młodego księcia. A dziewczyna, zrozpaczona, że została oszukana, odebrała sobie życie, używając do tego szabli ukochanego. - Jak miał na imię ten książę? - pyta Grace zaspanym głosem. - Albert.