i Chad byli siedem lat temu kochankami. Z łatwością wydedukuje,

- Dzień dobry, Alli. Brzmienie jego głosu, niskiego, pełnego seksu, spowodowało, Ŝe przeszył ją dreszcz. Uniosła głowę i spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej. Jeśli idzie o porę dnia, był poranek, choć dochodziła dopiero piąta. - Dzień dobry - rzekła, starając się mówić bez sennego akcentu. - Czekałem, aŜ się obudzisz. - Naprawdę? Puls jej wydatnie przyspieszył, szczególnie gdy połoŜył nogę na jej nodze. Ten bezpośredni kontakt jeszcze bardziej ją pobudził. - Naprawdę, bo znowu chcę się z tobą kochać. Przełknęła głośno ślinę. - Co? Zachichotał. - To, co słyszysz. Po czym pocałował ją, a ona całkiem zapomniała o boŜym świecie. Jedyne, co zapamiętała, to to, Ŝe walczył z jej koszulą nocną, potem z guzikami własnej piŜamy, a potem wkładał kondom i w końcu wprawił w ruch dłonie, które doprowadziły ją... Doznawała dziwnego uczucia, Ŝe Mark Hartman nie porzuci jej. I nie porzuci przez długie lata. http://www.meblekuchennesklep.net.pl/media/ - Jak wiecie, Mark znalazł strzykawkę na ranczu Windcroftów. Dziś otrzymałem raport z laboratorium stwierdzający, Ŝe w strzykawce odkryto ślady chlorku potasu, czyli substancji, której uŜyto do zamordowania Jonathana - powiedział Jake. - Co przede wszystkim obciąŜa Nitę Windcroft. Gavin skinął głową. - Tak, ale ja zakładam teŜ moŜliwość, Ŝe ktoś chce ją wrobić. - Kto? - zapytał Logan. - Ten, kto jest odpowiedzialny za śmierć Jonathana. CóŜ moŜe być sprytniejszego niŜ obarczenie winą głównego podejrzanego? Jeśli zatem to prawda, to ta osoba oczekuje, Ŝe sami na to wpadniemy. - A jeśli nie wpadniemy? - zapytał Connor Thorne. Gavin napotkał jego wzrok. - To istnieje prawdopodobieństwo, Ŝe ponowią próbę, by wyglądało na to,

- Niech pan lepiej wesprze się na mnie, milordzie - rzekła dziewczyna. Poczuła się nagle niebywale lekko i radośnie. Może był to skutek wypitego alkoholu, a może przebywanie sam na sam w świetle księżyca z człowiekiem, którego kochała. Lecz kiedy objął ją ramieniem, a ona objęła go w pasie, starała się zachowywać, jakby to jej wcale nie obeszło. Lysander nie czuł się dobrze i kręciło mu się w głowie. To wszystko razem, zmieszane z nocnym chłodem i działa¬niem alkoholu spowodowało prawdopodobnie, że stracił nieco swoje zwykłe opanowanie. - Wie pani, kocham Candover - rzekł cicho. - Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie dostałem go na własność. - Tak, wiem o tym - odparła dziewczyna. Co innego mogła powiedzieć? - Myślałem nawet o ożenku dla pieniędzy, by ratować posiadłość. - Bardzo mądry pomysł, milordzie - przytaknęła bez tchu. Sprawdź - Nie, ja tego nie chcę, Alli. Przetarł dłonią twarz. Co ona sobie wyobraŜa? - zadał sobie w duchu pytanie. - Potrzebna mi jesteś tutaj, Alli, a kiedy znajdę niańkę, której będę mógł zaufać, wrócisz do studia. Nawet nie myśl, Ŝe przestaniesz u mnie pracować. - Coś podobnego! - wykrzyknęła niemal. I wtedy opadły go wspomnienia o Patrice i dręczące go nieustannie myśli związane z poczuciem winy. Nigdy więcej nie chce przeŜyć takiej tragedii. Im szybciej narzuci sobie pewien dystans wobec Alli tym lepiej będzie dla nich obojga. Spojrzenia ich się spotkały. - Usiłuję stworzyć między nami coś w rodzaju dystansu. Ale nie jest to łatwe. Musisz mi w tym pomóc. Oboje zdajemy sobie sprawę, Ŝe coś nas do siebie ciągnie. Ale to „coś" prowadzi donikąd, bo ja juŜ nigdy nie zwiąŜę się z Ŝadną kobietą. - Wytrzymał jej spojrzenie. - Rozumiesz, co do ciebie mówię, Alli.