gdy chciał się skontaktować z Deweyem. Opisał mu sytuację.

Kate odpowiadały. Julianna przyczepiła zdjęcie do lustra, a potem zaczęła mu się uważnie przyglądać. Było to zbliżenie twarzy, z jej widocznymi cieniami i krzywiznami. Kate robiła sobie lekki artystyczny makijaż, który podkreślał i wydobywał wszystko to, co miała najładniejsze. Wybrała podkład i starannie naniosła go na policzki i szyję, by upodobnić swoją karnację do cery Kate, a potem sięgnęła po puder w kamieniu, szminkę i tusz do rzęs. Po zakończeniu każdej czynności porównywała uzyskany efekt z oryginałem i usuwała wszelkie niedociągnięcia. Wiedziała, że nigdy nie stanie się bliźniaczą siostrą Kate. Jej twarz miała inny kształt i rysy. Chodziło jej o to, żeby wpasować się w jej styl i tym samym, mimo braku podobieństwa, przeistoczyć się w młodą panią Ryan. Wreszcie udało się. Z lustra patrzyła na nią Kate, tyle że młodsza i ładniejsza. Julianna wydała okrzyk triumfu, który nagle przerodził się w jęk. Zgięła się pod wpływem bólu i oburącz chwyciła za brzuch. Poczuła, że coś się z niej wylewa, i upadła na podłogę. Dopiero po chwili zrozumiała, że są to wody płodowe. Wiedziała, co to oznacza. http://www.meblekuchenne.edu.pl -Doprawdy urocze, panno Cambridge - stwierdził oschle. Laura uśmiechnęła się słabo i odstawiła tacę. -Panie Blackthorne, co do ostatniej nocy... Richard jęknął, po czym nacisnął guzik interkomu znajdujący się koło drzwi. -Niedobrze, że cię dotknąłem. -Dlaczego? Zamrugał powiekami. -Jesteś opiekunką mojej córki. -I jestem pod ręką, prawda? - postanowiła go podręczyć. -Słucham? Skrzywiła się, słysząc kąśliwy ton jego głosu. -No, cóż, mieszkam tutaj i jestem kobietą, i ...

– Wiem. To znaczy, wydaje mi się, że wiem. – Patrzyła na niego z błaganiem w oczach. – Proszę, John, pozwól mi spróbować. – Nic z tego, Julianno. Możesz o tym zapomnieć. – Odrzucił rękawicę kąpielową. Odebrała te słowa jak policzek. Wyciągnęła dłoń i chwyciła go za rękę. Sprawdź gabinetu. Szybko wykręciła numer Citywide i zapytała, czy może rozmawiać z Ellen. – Tak, słucham – usłyszała po chwili znajomy głos. – Ellen, tu Kate Ryan – rzuciła, próbując złapać oddech. – Kate, jak miło, że dzwonisz – powitała ją ciepło Ellen. – Jak tam maleńka? – Cudownie. Zrobiła się taka duża, że już byś jej nie poznała. Wczoraj przewróciła się z brzuszka na plecy i była z siebie bardzo dumna. – Przywieź ją tutaj kiedyś. Chętnie się z wami spotkam. – Ellen zmieniła ton na bardziej oficjalny: – Ale chyba nie chcesz teraz rozmawiać o Emmie, prawda? – Tak. – Kate odchrząknęła, nie bardzo wiedząc, jak zabrać się do rzeczy.