ale nie zamierzałem ci wyjawiać, że już go znasz. Nie zwróciłaś uwagi na to,

każdy najdrobniejszy pyłek. Inni zeskrobywali zakrzepłą krew do maleńkich fiolek lub spryskiwali ściany luminolem w nadziei wykrycia nowych śladów rzezi. Wyznaczeni funkcjonariusze starannie zapisywali dane. Do rana dokumentacja z miejsca przestępstwa mogła rozrosnąć się do objętości trzech segregatorów. Rainie weszła do jednej z klas i ze szkłem powiększającym w ręku przystąpiła do szczegółowych oględzin ścian. Dopiero po dwóch godzinach opuściła gmach szkoły. Jej policzki chłodził przenikliwy dotyk pachnącego sosną powietrza, a gwiazdy wydawały się niemal zbyt jasne na bezchmurnym nocnym niebie. Musiała jeszcze odwalić górę papierkowej roboty. Prokurator okręgowy chciał uporać się z aktem oskarżenia do południa, więc potrzebował pierwszej partii policyjnych raportów. Rodriguez nie będzie się cackał. Morderstwo popełnione na trzech osobach. Zbrodnia tak potworna, że Daniel O‘Grady natychmiast zostanie przekazany pod jurysdykcję sądu dla dorosłych. Trzynastolatek stanowił zagrożenie dla społeczeństwa. Zamordował małe dzieci. Zdradził swoje środowiska. Przypomniał mieszkańcom Bakersville, że zło może czaić się za rogiem. Zamknijmy go na resztę życia. Nigdy nie umówi się na randkę, nie skończy studiów, nie zakocha się, nie weźmie ślubu, nie będzie miał dzieci. Być może dożyje osiemdziesiątki lub dziewięćdziesiątki, ale co to za życie? Rainie nie wróciła już na komendę. Pojechała do domu, gdzie mogła siedzieć na http://www.max-creative.pl/media/ swojego szeryfa i przygotuj broń. Rainie lekko się uśmiechnęła. - Dziewczyno - powiedziała - podoba mi się twój styl. O piętnastej trzydzieści Rainie dodzwoniła się do Carla Mitza. O piętna¬ stej czterdzieści Quincy przyjechał na międzynarodowe lotnisko w Portland O piętnastej czterdzieści pięć szeryf Luke Hayes odebrał telefon. Rozma¬ wiał prawie piętnaście minut. Potem odłożył słuchawkę, powiedział Cun¬ ninghamowi, że musi wyjść, i wsiadł do samochodu. Ten plan nie był doskonały. Ale zawsze to jakiś plan. 232 35 Wirginia Zaraz ci powiem, co powinieneś wiedzieć, Quincy. - Glenda otworzyła

Młody psycholog gorliwie pokiwał głową. Był blady, górna warga błyszczała mu od potu, ale najwyraźniej potrafił wziąć się w garść. – Widzi pan ten kotłujący się tłum na parkingu? Wszyscy muszą się cofnąć na drugą stronę ulicy. Niech pan powie nauczycielom, żeby zebrali i przeliczyli swoje klasy. Łatwiej będzie rodzicom odnaleźć dzieci. Ale wszyscy oprócz rannych, mają opuścić parking. Ze względów bezpieczeństwa. Rozumiemy się? I nikt nie wraca do domu bez zgody policji. Sprawdź skontaktować się z okolicznymi posterunkami policji. Niech pogadają z pracownikami hoteli i barmanami. Czy tragedią w Bakersville szczególnie interesuje się ktoś przyjezdny? Biały mężczyzna w wieku od dwudziestu pięciu do czterdziestu pięciu lat, który prowokuje dyskusje na temat strzelaniny lub zadaje zbyt wiele pytań. Coś w tym rodzaju. Sanders kiwnął głową. – Mogę podzwonić – powiedział i wzruszył ramionami. – Ale nie będę wysyłać ludzi, żeby szukali igły w stogu siana. Was może najbardziej bierze teoria o jakimś tajemniczym facecie, ale mnie nie daje spokoju sprawa nauczycielki. Widziałem wiele ofiar zbrodni. Pojedyncza rana postrzałowa na czole oznacza tylko jedno – morderstwo z premedytacją. Może to nie był Danny, ale komuś zależało właśnie na śmierci Melissy Avalon. Quincy nie zaprzeczył. Rainie też nie. Rzeczywiście ślady prowadziły do trzeciej ofiary. Śledztwo najwyraźniej utknęło w martwym punkcie. Czuli się coraz bardziej przygnębieni. – Chociaż jedno nam się udało – odezwał się w końcu Quincy.