buta przesunął poduszki w jeden róg i delikatnie

się doczepiony balon, a cały ich pęk wisiał też przy kasie. Wszyscy pospieszyli, żeby ją uściskać. Marilyn wzięła Emmę, Tess złapała torbę z pieluszkami i ubrankami, a Blake podał jej ramię. – Chodź do środka – zaprosił z tajemniczą miną. – To dopiero początek. Przeszli we czwórkę, czy raczej w piątkę, na zaplecze. Część pomieszczenia została zamieniona na kącik zabaw dla dziecka, odgrodzony od reszty pokoju plastikowym płotkiem. Wewnątrz znajdowały się kolorowe zabawki, a na terakocie leżał miękki, puszysty dywan. U góry wisiał kolorowy napis: ,,Dzieciowisko’’. Cała trójka zaczęła się przekrzykiwać: – Poszliśmy razem... – Nawet niektórzy klienci dołączyli... – ...żeby kupić te wszystkie zabawki i płotek. – A ja zrobiłam napis – wtrąciła Tess. – Chcieliśmy zrobić coś dla ciebie i Emmy, i stwierdziliśmy, że będzie najlepiej... – I żeby miała dużo miejsca do zabawy. – ...lepiej pracować... http://www.maszynadoszycia.net.pl Kelly. Richard zacisnął pięści. Dziecko, o którego istnieniu dowiedział się dopiero dwa tygodnie temu, gdy zginęła jego była żona. Przeklinał Andreę za to, że mu nie powiedziała o ciąży. Boże, jak bardzo taka wiadomość była mu potrzebna cztery lata temu! Coś takiego trzymałoby go przy życiu w czasie rekonwalescencji, gdy przyzwyczajał się do myśli, że w żaden sposób nie można już zmienić jego poszarpanego ciała. Odepchnął się od drzwi, złapał za słuchawkę i wykręcił numer. -Agencja „Pani domu", słucham? Mówi Katherine Davenport. -Do licha, Kat, ona jest piękna! Jej uroda jest zapierająca dech w piersiach, egzotyczna, dodał w myślach, przypominając sobie linię jej ciała w dobrze

niego po rekomendacje. Sandy milczała przez dłuższą chwilę. Jej twarz przypominała otwartą książkę. Chciała pomóc Juliannie, ale z drugiej strony bała się narazić szefom. Jej pozycja w firmie nie była na tyle dobra, żeby mogła ryzykować. Potrzebowała więc drobnej zachęty. Sprawdź wzrokiem, że oblała się jeszcze mocniejszym rumieńcem. Tak wiele pragnął jej powiedzieć, lecz brakło mu słów. Po raz drugi w życiu poczuł się bezradny. Opanował się jednak szybko. Poradzi sobie z tą sytuacją. Doświadczenie nauczyło go, że każdy problem da się tak czy inaczej rozwiązać. – Nawiasem mówiąc, muszę jeszcze raz przyznać, że zaimponował mi sposób, w jaki zażegnałaś kryzys z krwawiącym palcem Frei. Czy jesteś wykwalifikowaną pielęgniarką? – Niestety nie – odparła z uśmiechem. – Moja szybka reakcja wynikła po prostu z długoletniego nawyku polegania wyłącznie na sobie i radzenia sobie ze stresem. To nie do końca prawda, pomyślała. Dość często gubiła się w sytuacjach stresowych, ale rzecz w tym, by tego po sobie nie