i posunęła się do tego, że wyryła jego inicjały na palu do przywiązywania koni, obok apteki, a kiedy

Rossa. Czuł się oszołomiony władzą, jaką nad nią miał. Może powinien zaciągnąć Ruby do przyczepy, spoić ją i... Ulicą przejechało policyjne auto i Ross puścił Ruby tak gwałtownie, że omal się nie przewróciła. Nie, ani na to pora, ani miejsce. Musiał zwolnić, być cierpliwym. Nie chciał kłopotów z policją. Przynajmniej na razie. Ruby mogła poczekać. Zresztą miał do upieczenia większą pieczeń. Rozdział 11 Znalazłem twojego lekarza. - Głos Bena Levinsona brzmiał tak, jakby dochodził z sąsiedniego pokoju, a nie z odległości tysięcy kilometrów, poprzez światłowód. - Gdzie? - zapytał Nevada. Wyjął z ust wykałaczkę. - W ziemi. A niech to. - Co się stało? - Wygląda na to, że zapił się na śmierć. Mieszkał na Jamajce i miał romans z rumem. Zmarł jakieś dwa lata temu. Kolejny ślepy zaułek. - Jesteś pewien, że to ten sam facet? - Dokładnie sprawdziłem rejestry. Jeśli chcesz, to mogę ci je przeskanować i przesłać faksem. Nevada nie wątpił w jego zapewnienia; w przeszłości Levinson udowodnił, że można mu ufać. Ale dobrze by było mieć te rejestry. - Prześlij mi je - powiedział. - Z góry dziękuję. http://www.makerzone.pl/media/ Czy rzeczywiscie kogos słyszała, czy te¿ ten straszny głos nale¿ał do złego snu? Przygładziła palcami włosy i przeszła przez apartament, oswietlony przycmionym swiatłem lamp. Czujac sie jak ostatnia idiotka, zapukała do pokoju me¿a. - Alex? - zawołała cicho. ¯adnej odpowiedzi. Chwyciła gałke i spróbowała ja przekrecic. Drzwi pozostały zamkniete. - Alex? Cisza. Znowu zamknał drzwi do swojego pokoju. Uspokój sie, nikogo tu nie ma. To był tylko sen. Tylko zły sen! Alex jeszcze nie wrócił do domu. To wszystko. Uspokój sie. Ale nie potrafiła sie uspokoic. To, co sie stało, wydało sie zbyt realne. Spojrzała na zegar. Dochodziła jedenasta. Nie spała wiec długo.

oprzec. Przystojny na swój sposób, o ogorzałej od wiatru twarzy i specyficznym poczuciu humoru, graniczacym czasami z zuchwałoscia. I choc złosciła sie na siebie za takie mysli, wydawał jej sie seksowny jak sam diabeł. Wszystko jej sie poplatało. Na pewno ma to jakis zwiazek z lekami i zagubieniem spowodowanym ta cholerna amnezja. Jednak Sprawdź niej. Nie wygrzebie niczego kompromitującego, pomyślał. Mimo to nie mógł zlekceważyć faktu, że ona może narozrabiać. Podenerwowany, wszedł do środka i sięgnął po słuchawkę. Machinalnie wykręcił numer Shelby. Zaczekał. Nikt nie odebrał telefonu w domu sędziego Cole’a. Nie zadał sobie trudu, żeby zostawić wiadomość. Ogarnęło go złe przeczucie z powodu wścibskiej reporterki, ale również dlatego, że martwił się o Shelby i był przygnębiony tym, że Ned Pritchart zmarł i zabrał do grobu wszelkie informacje na temat Elizabeth. Fakt, że doktor Pritchart nie żył, nie był specjalnym zaskoczeniem, ale oznaczał, że mieli o jeden trop mniej, poszukując córki. Jego dziecko. Dziecko Shelby. Dziwne, ale zaakceptował to, że jest ojcem. Nevada Smith uświadomił sobie jednak, że nie wie, co zrobi, kiedy w końcu odnajdzie Elizabeth - a wiedział, że na pewno tego dokona. Po raz pierwszy w życiu nie miał planu. I to go niepokoiło. Nawet bardzo. Na wielkim czarnym niebie świeciły miriady gwiazd, a nad wzgórzami stale piął się do góry półksiężyc. 112 Shelby nacisnęła klawisz rozsuwający dach w samochodzie. Otworzył się w momencie, gdy cadillac wjechał na