czuła sie zupełnie dobrze. Jesli sama nie uporasz sie z ta

groźnie grzmiało, ta noc była przepełniona oczekiwaniem. Chmury zakrywały księżyc, tylko gdzieniegdzie wśród nich przebłyskiwały gwiazdy. Shelby nachyliła się do przodu. - Dalej, dalej - ponaglała swojego konia, nie chcąc zmarnować ani sekundy. Niedługo znowu będzie z Nevada, niedługo dotknie go, przytuli... och Boże, na samą myśl o tym, co przyniosą następne godziny, zasychało jej w gardle. Jeśli on tam będzie. Oczywiście, że będzie na umówionym miejscu. Dlaczego miałoby go nie być? Wprawdzie sugerował, że nie powinni już więcej się widywać, ale nie wierzyła, że mógłby wystawić ją do wiatru. Miała nadzieję, może płonną, że Nevada czeka na nią. Był jej pierwszą i jedyną miłością. Umawiała się z kilkoma chłopakami w liceum, ale to nie było nic poważnego i ograniczały się do nic nieznaczących pieszczot. Ale z Nevada od samego początku było inaczej. Kiedy wrócił do Bad Luck, w miasteczku huczało od plotek o tym diable wcielonym, który nie dość, że miał czelność znowu się tutaj pokazać, to jeszcze jakimś cudem zdobył posadę jako zastępca szeryfa. Już wcześniej łączono jego nazwisko z kilkoma kobietami w Bad Luck, między innymi z Viancą Estevan, miejscową dziewczyną, której reputacja była porównywalna ze stanem starego dodge’a Caleba Swaggerta. Ale to już dawno skończone, mówiła sobie Shelby. Teraz to ona i tylko ona jest kobietą Nevady. Ponagliła klacz, która zareagowała, napinając mięśnie, i gnała coraz szybciej, dudniąc kopytami po resztkach siana i zielsku. http://www.makabiwarszawa.pl/media/ - Mam nadzieje, ¿e nie wszystko było złe. - Nie - stwierdził uprzejmie Donald. - Cherise uwa¿a, ¿e jest pan dobrym człowiekiem. Nick parsknał smiechem i posłał Marli spojrzenie, którym mo¿na było ciac kamien. - A wiec nale¿y do mniejszosci. Donald zachichotał, na twarz Cherise wypłynał rumieniec, a Eugenia zmarszczyła brwi. Nick wział fili¿anke kawy i oparł sie o parapet, wyciagajac przed siebie długie nogi. W trakcie pózniejszej pogawedki Marla dowiedziała sie, ¿e Donald był kiedys piłkarzem, prawym skrzydłowym, jednym z tych sportowców - chrzescijan, którzy modla sie przed ka¿dym meczem. Ale to sie działo, zanim Pan Bóg postanowił, ¿e jeden

liczba religijnych wizerunków. Trzy nowe Biblie na stoliku przy jego łóżku, kilkadziesiąt przyczepionych do ściany obrazków Jezusa i świętej Marii, figurki Chrystusa stłoczone na okiennym parapecie i na stole, gdzie znajdowały się nie tylko jego grzebień, pudełko chusteczek higienicznych, szklanka z wodą i elektryczna maszynka do golenia, ale także miniaturowa szopka bożonarodzeniowa, chociaż do świąt było jeszcze z pół roku. Diabeł z pewnością nie miał tu na co liczyć. W pewnym sensie było to niesamowite. Sprawdź malutki - obiecała i podeszła do stolika, opuszczajac kocyk na podłoge. Poło¿yła małe ciałko na materacyku i zaczeła niezdarnie rozpinac pi¿amke. James darł sie bez przerwy i tak głosno, ¿e zbudziłby umarłego. - Ide, ju¿ ide, Jimmy, malenki. Ju¿ ide... - rozległ sie jakis obcy głos. - Bogu dzieki - mruknał Alex pod nosem. Drzwi otworzyły sie gwałtownie i do pokoju wpadła drobna, młoda kobieta o kreconych, rudych włosach, w okularach na koncu nosa. Spojrzała pogardliwie na Marle, odsuneła ja na bok i bez słowa przejeła inicjatywe. - Ja sie nim zajme - powiedziała wyniosle, jak ktos, kto zna swoja pozycje.