– Decyzja należy do ciebie, ale... – czujnik wydał odgłos sygnalizujący,

– Tak, prawda – szepnął. – Byli po prostu przyjaciółmi. – Więc nie powinieneś się martwić. Cierpliwości. Jestem pewna, że Kate cię kocha. – Sam nie wiem. – Potrząsnął głową. – Jeszcze parę miesięcy temu wierzyłem, że jesteśmy naprawdę szczęśliwi. Że nasze małżeństwo jest niemal doskonałe. Ale teraz... wydaje mi się, że wszystko legło w gruzach. Zniesmaczony swoim zachowaniem, znowu wstał i nerwowo podszedł do okna. Ulica była ciemna i pusta. W żadnym z sąsiednich mieszkań nie paliło się światło. Dopiero teraz zrozumiał, jak jest późno. Czy Kate jeszcze nie śpi? A jeśli tak, to czy się o niego martwi? Julianna stanęła za nim. Położyła mu dłonie na ramionach i zaczęła je masować. Miał zupełnie zesztywniałe mięśnie. Dopiero teraz trochę się rozluźnił. Richard westchnął, czując, jak robi mu się przyjemnie. – Powinienem już iść – mruknął, chociaż była to ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę. – Tak. Odwrócił się do niej. – Dziękuję. Sam nie wiem, co bym zrobił, gdybym nie mógł z tobą pogadać. http://www.makabiwarszawa.pl Odwróciła się. Richard stał w drzwiach z miną chłopca, który przed chwilą coś zbroił. Chociaż chciała, nie mogła powściągnąć gniewu. – Nie możesz spać? – spytał. – Mhm. Zbliżył się, ale jej nie dotknął. Spojrzała na niego, a potem znowu na jezioro. Czy już z nimi tak źle, że boi się jej dotknąć? I że jej jest już wszystko jedno? – Bardzo mi przykro, Kate. – Stanął obok. – Naprawdę bardzo. Słyszała już te słowa. Powróciły do niej wspomnienia sprzed jedenastu lat. Westchnęła. – Tak, wiem. – Wybaczysz mi? – Próbuję. Ale nie jest to tak łatwe jak dawniej.

uderzył w tył jego luksusowego samochodu. Według świadków pociąg ciągnął auto przez prawie półtora kilometra, zanim się w końcu zatrzymał. Laurze trzęsły się ręce, gdy dotarła do końca artykułu. Była w nim także mowa o firmie Richarda, jego nagrodach i akcjach charytatywnych. Sprawdź Richard spojrzał w dół na dziewczynkę, ujęty jej gestem. Wziął głęboki wdech, zrobił krok do przodu i odchylił głowę do tyłu, żeby zgromadzeni mogli popatrzeć na bestię. Laura odstawiła karafkę i podeszła do niego. Stanęła u jego boku, wzięła go za rękę i czekała na ciosy. Na spojrzenia pełne odrazy. Nic takiego nie nadeszło. - Dzień dobry, panie Blackthorne - powiedział Mark, pod chodząc wolno. - Miło mi w końcu pana poznać. Podali sobie ręce. Mark przedstawił siebie, swojego partnera, a potem resztę obecnych. Richard uśmiechnął się, kiwnął głową. Cały czas zachodził w głowę, kiedy się zacznie. Kiedy znowu pojawi się ból. Ale nic się nie działo. Nic.