- Kocham cię - rzekła, chcąc przerwać potok tych

- Musimy porozmawiać. Maggie zachmurzyła się jeszcze bardziej. - Teraz? - Teraz - przytaknął i dodał: - Wyjdźmy stąd. - Miał wrażenie, że jeśli ucieknie z tego pokoju, ucieknie od wspomnień, będzie w stanie zapanować nad emocjami. Maggie, choć zaskoczona, zastosowała się do prośby. Wstała, ułożyła małą w kołysce i wyszła za Ashem do holu. - Przejdźmy się - zaproponował, kiedy stanęli na ganku, po czym wsadził ręce do kieszeni i ruszył przo82 dem. Zatrzymał się dopiero po kwadransie, przy niskim żelaznym ogrodzeniu. Nie zastawiając się, dokąd idzie, zawiódł Maggie na rodzinny cmentarz. Dołączyła do niego trochę zadyszana, zatrzymała się, spojrzała na groby. - Twoja rodzina tu leży? - zapytała cicho. - Tak - odparł pełen obaw, że zacznie pytać, dlaczego ją tutaj przyprowadził: nie potrafiłby tego wyjaśnić. http://www.logopedawarszawa.org.pl rozeźlona uporem Maggie. - Tak. Dixie westchnęła z rezygnacją i przygarnęła Maggie do siebie. - Skoro tak, obiecaj przynajmniej, że będziesz na siebie uważać. Ci Tannerowie to niebezpieczni faceci. - Niebezpieczni? - Nie w takim sensie, w jakim myślisz, ale piękna twarz i gładkie słówka potrafią być groźniejsze niż najgroźniejsza broń. - Możesz być spokojna - zapewniła Maggie. - Ash interesuje mnie wyłącznie jako brat Laury, ktoś, kto zapewni jej dom.

- No dobra, panie Patston, może teraz wrócimy do pytań, żeby mieć to już z głowy? - Oczywiście, chętnie panu pomogę. - Dziękuję. - Keenan zerknął na ustawioną na stole tacę. - Ale proszę nie zapominać o herbacie. Na pewno się panu przyda. Sprawdź nią gwałtownie. - A ja się cieszę jeszcze bardziej niż ty! - zawołał, pocałował Maggie prosto w usta i pociągnął nosem. - Czy to kiełbasa? Maggie położyła dłoń na czole, próbując zachować resztki zdrowego rozsądku w tym domu wariatów. - Owszem. Jest kiełbasa i biszkopty. Na wypadek, gdybyście byli głodni - powiedziała z lekką kpiną, która najwyraźniej nie dotarła do Rory'ego, bo zatarł ręce i zaraz je rozłożył takim gestem, jakby chciał wymieść braci z kuchni. - Odsuńcie się, chłopcy - huknął. - Teraz ja będę jadł.