- Czego jeszcze jesteś ciekawa? - zamruczał. Pieścił teraz dłonią jej piersi, a Jodie, ku swojemu

oczami. - Przyjechałam odwiedzić Johna Pascoe. - Pani jest...? - Felicity Walters. Przyjaciółka. Twarz kobiety rozjaśniła się w uśmiechu. - Felicity! Tyle o pani słyszałam! - Cofnęła się, żeby wpuścić Flic do wąskiego korytarza. - Proszę, bardzo proszę. John będzie szczęśliwy, chociaż w tej chwili śpi. - Zamknęła drzwi, wyciągnęła rękę i ściszyła głos. - Jestem Gita Khan, jego sąsiadka. Z ciepłego przyjęcia Flic zrozumiała, że wszystko w porządku. Na razie. - Jak on się czuje? Tak bardzo zmartwiłyśmy się tym wypadkiem! Chciałam odwiedzić Johna w szpitalu, ale okazało się, że już go wy pisano. 310 - Za wcześnie - orzekła z dezaprobatą pani Khan. - Po tak strasznym przejściu... - Ale już wszystko w porządku? - Flic zerknęła w dół i zobaczyła buty umazane błotem, prawdopodobnie z jej własnego ogrodu. Stały na rozłożonej gazecie „Radio Times". http://www.liv-art.pl Kopnął z całej siły drzwi. Drewniana płyta pękła i buchnął na nich gęsty, czarny dym. Dopiero po drugim kopniaku utworzyła się dziura na tyle szeroka, aby mógł włożyć dłoń, modląc się w duchu, by klucz nadal tkwił w zamku. Szczęście w nieszczęściu. Obrócił go, parząc sobie dotkliwie palce, a potem zacisnął zęby i chwycił za klamkę. - Imo! - Prawie nic nie widział. - Puść mnie tam! - krzyczała Flic z tyłu. - Flic, musimy zejść na dół. - Zuzanna ciągnęła ją za dres. - Matthew się nią zajmie. - To sobie idź! - Dziewczyna pchnęła ją na ścianę. - Imogen? - Matthew obrzucił wzrokiem pokój od lewej do prawej strony, gdzie paliła się sofa Karo. - Imo!

gdzieś tam, to uniknie kary. A teraz, ponieważ Groosi jest chora, Matthew nie może wyjechać, bo wyjdzie na kompletnego skurwiela, więc czemu tego nie wykorzystać? - Skoro tak mówisz... - Z tym twoim głupim numerem też możemy wykręcić kota ogonem. Sprawdź tylko Matthew wszedł do biura po lunchu. - Wylali Kat. - Nie wylali - poprawił go Fairbairn - tylko zredukowali. - Gdzie ona jest? - Matthew od poniedziałku siedział na budowie w Dagenham. - Pewnie w domu - odrzekł Loftus. - Biedaczka, liże rany. Wszedł Nick Brice. - Rozmawiacie o Katrinie? - Widziałeś ją? - spytał Matthew. Brice przytaknął. - Jak tylko wyszła z gabinetu Bianca. Wyglądała koszmarnie. - Skurwiel - mruknął Matthew. - Uważaj - ostrzegł go Fairbairn. - Ściany mają uszy. Matthew zadzwonił do niej, gdy tylko został sam. Włączyła